środa, 20 czerwca 2012

Rozdział XV – „Cienie przeszłości”

Ja: Emm… Nie chcę przeciągać, więc powiem krótko. Notka pojawia się częściowo z okazji urodzin Yu! (trochę opóźniony prezent, ale cóż) To dlaczego notka pojawiła się teraz wytłumaczę później. No i jeszcze powiem parę innych spraw. Tak czy inaczej mam nadzieję, że rozdział się spodoba i was nie zanudzi. A teraz zapraszam do czytania!

***

----- Okolice Konoha-gakure no sato-----

Czarnowłosy chłopka, o tego samego koloru oczach, w wieku około 7 lat „biegł” po drzewach w stronę Tsuki-gakure. Jego celem było dostanie się do klanowej świątyni, gdzie będzie czuł się bezpiecznie. Doskonale zdawał sobie sprawę, że już go ścigają. Aż tak głupi, to ninja Konohy nie są. A on wybrał sobie na dodatek niezbyt odpowiedni czas. Nie sądził, że wyślą do niego kogoś, aby sprawdził co też młody Uchiha Sasuke - ostatni z klanu Uchiha – porabia. Był nieostrożny, przez co był zmuszony ogłuszyć kobietę, którą wysłali. Na szczęście nikt nie wiedział, gdzie chłopak zmierzał, gdyż o owej świątyni wiedzą, lub jak kto woli – wiedzieli, tylko nieliczni członkowie jego klanu.
Chłopak biegł tak od momentu ucieczki, bez chwili przerwy. Czuł, że jak tak dalej pójdzie, to zaraz padnie nieprzytomny na ziemię i go złapią. A tego nie chciał. Na dodatek zostało mu już tak niewiele. Już widział miejsce, pod którym znajduje się świątynia. Wiedział, że musi wytrzymać. Zostało jeszcze tylko kilka kroków… W końcu zeskoczył z drzewa. Co tu dużo mówić? Las, jak las. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, [Yu: Co to będzie? Co to będzie? ^^] naokoło ani żywej duszy. Chłopak podszedł do jednego z drzew. Był to stary i szeroki dąb. Z kabury wyciągnął kunai i naciął sobie palec. Następnie czym przyłożył lekko zakrwawioną dłoń do pnia drzewa, na którym pojawiły się znaki świecące się odrobiną żółtawo. Brunet odsunął się, a dokładnie w miejscu gdzie przed chwilą stał, ziemia zapadła się ukazując kamienne schody skierowane w dół i ciemny korytarz. Nie minęła minuta, a po obu stronach automatycznie pozapalały się pochodnie, oświetlając drogę ciemnowłosemu. Uchiha skierował swe kroki w głąb „kryjówki”. Po jakichś 10 minutach mini labiryntu ujrzał, ujrzał korytarz z drzwiami po obu stronach. Otworzył pierwsze lepsze z nich i padł na jakiś fotel, zupełnie nieprzytomny. Nie musiał się martwić o ukrycie wejścia, bo samo automatycznie się za nim zamknęło.

Ruiny wioski wiru.
----- Sen -----
-Ehh… No i czego ten debil chciał?! Najpierw się czepia, a potem co?! I jeszcze ta niezrozumiała wiadomość. Najpierw każe mi tu przychodzić, bo jak napisał „to pilne”! Nie mógł sam przyjść do mnie?! A nie ja mam do niego przychodzić! Phi! A teraz jeszcze się spóźnia na dodatek!
Brunet o czerwonych oczach, chodził nerwowo tam i z powrotem przed małym domkiem, w środku lasu. Na oko miał może z 17-18 lat. Jego twarz miała wyjątkowo zirytowany wyraz. Prawie jak ON. Jak ten cholerny, rudy lis. Sam zaczął kłótnie. Nie odzywał się do niego przez kilka miesięcy, a kiedy rudzielec pojawił się przed jego drzwiami, brunet myślał, że chce się z nim pogodzić. Ale nie! Znowu zaczął się kłócić! Wyszedł od niego z wściekłą miną. Po kilku dniach miał już dość ciągłych kłótni z tym lisem. Aż nagle przed jego oczami, w ogniu pojawił się mały lisek. W pysku trzymał list. Cóż… Z jednej strony nic dziwnego, że nie przyszedł osobiście – nie chciał zapewne pogarszać sprawy, ale takie rzeczy załatwia się osobiście. Tak czy inaczej przyszedł tu do NIEGO, jak ten durny futrzak napisał i teraz tu czeka wyprowadzony, do granic możliwości, z równowagi.
Nagle krzaki zaszeleściły, a ciemnowłosy pojawił się tuż obok nich z mordem w oczach. A kiedy się odezwał, jego głos był lodowaty.
-Oj… Kurama… Co ty sobie do cholery myślisz?!
Młody mężczyzna stał tak przez chwilę, lecz nie doczekał się odpowiedzi. Rozchylił krzaki i jedynym co ujrzał był królik. Mały, biały, niewinny króliczek. No i puchaty! Żyłka na czole ciemnowłosego zaczęła pulsować jeszcze bardziej. O ile to było w ogóle możliwe. Można by odnieść wrażenie, że wręcz chciała wyrwać się spod skóry.
Był wściekły. Nie… Słowo wściekły, to za mało powiedziane! Był wkurwiony! Czy on sobie z niego żartował?! Chłopak skierował swe kroki pod drzwi domku tego idioty, by wziąć zostawioną tam wcześniej torbę i wrócić do siebie. Jednak kiedy od bagażu dzielił go zaledwie metr, jego ciało zostało jakby sparaliżowane. Potem jakieś dziwne łańcuchy przebiły jego ciało i pociągnęły w stronę środka polany. Wokół niego stali ludzie, którzy wykonywali jakieś pieczęcie, a miejsce, w którym teraz już klęczał, pokryły znaki. Oni… Chcieli go zapieczętować.
Całe ciało bolało go niemiłosiernie. Nawet nie wiedział co zadaje mu te rany, którymi był już prawie cały pokryty. Widok zniekształcała mu jego krew, która spływała po twarzy prze lewe oko. I wtedy zobaczył Jego. Stał tam, jak gdyby nigdy nic! Brunet już rozumiał… Kurama… Najbliższa mu osoba, z którą się cały czas kłócił i godził. Zdradził go. Ten cholerny lis go zdradził! Szok w czerwonych oczach młodzieńca szybko zastąpiła wściekłość. Wiedział, że to się tak nie skończy…
-*Może moje obecne ciało zginie… Ale nie ja! Zemszczę się na nim! Choćbym miał odwiedzić piekło!*
----- Koniec snu -----

Czarnowłosy chłopak podniósł gwałtownie głowę ze stołu i z niezadowoloną miną rozejrzał się. Przez chwilę przed oczami miał jeszcze ostatnią scenę ze snu, jednak nie minęło wiele czasu, jak wróciło do normy. No tak… kuchnia. Zasnął po zrobieniu porządków. To ciało najwidoczniej było wciąż za słabe.
-Ehh… To był tylko sen, przeszłość. Najwidoczniej dopóki się nie zemszczę, ta przeszłość będzie mnie ścigać. – mruknął – Pasowałoby się wykąpać… Tylko pytanie, gdzie ja w tych ruinach taką łazienkę znajdę?
Czerwono-włosy uśmiechnął się lekko złośliwie i skierował swe kroki w kierunku wyjścia ze świątyni, a potem wioski. Po kilku minutach marszu znalazł się przy małym jeziorku i odświeżył się. Wyszedł na brzeg i usiadł „po turecku”. Rozglądnął się wokół, a na jego twarz automatycznie wstąpił uśmiech. Wszystko choć na pierwszy rzut oka wyglądało skromnie, to kiedy ktoś posiedziałby dłużej i „zagłębił” się w tym wszystkim, zauważyłby piękno i delikatność tego miejsca. Tą jego magiczną atmosferę. Wspomnienia zaczęły napływać do niego. Wtedy uwielbiał tu przychodzić. Właśnie – „wtedy”. Teraz to miejsce było po prostu niezwykłe.
-Hmm… Chyba zostanę tu do czasu, aż tu dotrą. Jakbym został w świątyni, pewnie ten głupi lis by mnie wyczuł. Chłopak zamknął oczy i zaczął medytować.

Wróćmy może jednak do Sasuke.
Chłopak otworzył oczy i zobaczył, że znajduje się w jakimś pokoju. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Na ścianie nad łóżkiem namalowany był znak Uchiha. Nad łóżkiem, na którym on sam leżał. A dobrze pamiętał, że padł na jakiś fotel. Na stoliku znajdowała się taca z jedzeniem. Chłopak odgarnął kołdrę i…
-*Zaraz! Kołdrę?!*
Brunet wstał gwałtownie. W tej samej chwili zobaczył, że nie ma na sobie swojej bluzy, w której na pewno tu przybył. Ubrany był tylko w siateczkowaty podkoszulek i lekko potargane krótkie spodnie. Buty, stały ładnie ułożone koło fotela.
-*Co tu jest grane?!* - pomyślał
Podszedł do drzwi i spróbował je otworzyć – nie były zamknięte. Wyszedł na korytarz i skierował się w głąb kryjówki. Był tu tylko raz – z bratem, ale niewiele z tego zapamiętał. Tylko najważniejsze informacje.
Wszędzie panowała cisza. Słychać było tylko głuche kroki nagich stóp Sasuke. Uchiha był lekko zdenerwowany całą sytuacją. Nie miał przy sobie broni, a w kryjówce ktoś był. Nie wiedział tylko kto. A nie przypominał sobie, aby ktoś miał tu przebywać. Itachi wspominał mu, że gdyby był w niebezpieczeństwie, miał uciekać do tego miejsca. Tu miał być bezpieczny. Więc czy kłamał? Nie miał powodu, nie wtedy. Dlatego młody Uchiha wierzył, że rzeczywiście będzie tu bezpieczny. A tymczasem jest nienajlepiej.
-*Czyżby ktoś odkrył to miejsce? Nie. To jest niemożliwe. Musiałby należeć do naszego klanu. Więc? A może to… Itachi!*
Chłopak przyspieszył. Dotarł do dużych drzwi i z lekkim wahaniem popchnął je. Usłyszał głośne, przerażające skrzypienie. Szybko zatkał uszy nie mogąc znieść tego hałasu. Kiedy w końcu nieprzyjemny dźwięk zniknął Sasuke zdjął dłonie z uszu i otworzył oczy, które automatycznie zamknął. Jego oczom ukazała się duża sala z kilkoma stołami średniej wielkości i jednym większym, na końcu pomieszczenia. Zaciekawiony wszedł do salonu z zamiarem rozejrzenia się trochę bardziej, ale kiedy zrobił kilka kroków, usłyszał dobiegający z lewej strony kobiecy głos.
-Widzę, że już się obudziłeś.
Kiedy spojrzał w tamtą ujrzał dosyć młodą kobietę, o długich granatowych włosach spiętych z tyłu i fioletowych oczach. Ubrana była w tradycyjny strój kapłanki. Jednak na lewej części stroju, mniej więcej na wysokości serca, znajdował się znak klanu. Jego klanu – klanu Uchiha.
Onyksowookiego zdziwił widok kobiety. Na dodatek tak ubranej i z tym znakiem.
-Wyrosłeś Sasuke. Kiedy widziałam cię ostatnim razem byłeś naprawdę mały.
Tym razem Sasuke doznał szoku. Skąd ona go znała? Nie przypominał sobie, by widział kiedyś tą kobietę. 
-K-kim ty jesteś?
-Ahh… No tak. Pewnie mnie nie pamiętasz. Spotkaliśmy się kiedy byłeś tu ze swoim bratem. Wcześniej widywałam cię też w wiosce, jednak wtedy, gdy tam jeszcze mieszkałam byłeś wciąż niemowlęciem. Teraz jestem tu kapłanką.
-Yyy… Czyli, że znałaś mojego brata?
-Hai. – niebiesko włosa uśmiechnęła się wesoło – Słyszałam co się stało w waszej wiosce.
-Hę?
-Mówię o tym morderstwie twojego klanu.
-Ah… Rozumiem. I? Co w związku z tym?
Uchiha spuścił głowę ledwo powstrzymując łzy, które jak na złość cisnęły mu się do oczu. 
-Wiesz… Nie wierzę żeby Itachi-san mógł to zrobić. A na pewno nie z tego powodu o jakim mówią.
-Ale ja widziałem! Wszystko! Sam mi powiedział, że…
-Sasuke-chan. Chodzi mi o to, że istnieje możliwość, że twój brat zrobił to z innego, naprawdę ważnego powodu. I na pewno nie dla własnego „widzi mi się”. Możliwe też, że…
-Że co?
-Nie chcę ci robić nadziei, ale ktoś go mógł kontrolować. Jeśli nie dosłownie, to… przez odpowiednie czyny, słowa, czy coś takiego.
-Dlaczego tak myślisz?
-Wiesz… Żyję już na tym świecie prawie 30 lat. Znam się na ludziach i wiem, ze Itachi-san nie zrobiłby czegoś takiego od tak, bez wyraźnego powodu. Na pewno.
Uchiha spuścił głowę bardziej w dół. Jednak tym razem nie mógł powstrzymać łez płynących mu z oczu. Już nie wiedział co ma myśleć. Świat wirował mu przed oczami. Już nie od łez. Po chwili poczuł chłód podłogi na całym ciele i lekki ból w ręce, a następnie ogarnęła go ciemność. Tylko ciemność…
Kiedy chłopak się ocknął zobaczył, że ponownie znajduje się w łóżku. Na czole miał zimny okład, a na stoliku i tym razem znajdowała się taca z jedzeniem, jednak świeżym. Zrozumiał, że wtedy widocznie zemdlał. Ale co się dziwić? Nie jadł od dłuższego czasu, wyczerpał ogromne ilości chakry, był na skraju wyczerpania i jeszcze te wszystkie informacje i wspomnienia.
Brunet zorientował się, że ma zabandażowaną rękę, w której wcześniej czuł lekki ból. Podniósł się z łóżka, podszedł do stolika i nie do końca pewny, czy jedzenie nie jest zatrute, posilił się. Od razu poczuł się o wiele lepiej, jednak wciąż targały nim przeróżne emocje. Psychicznie był na skraju załamania. Westchnął i ponownie się położył. Twarz wcisnął w poduszkę i tak zasnął prawie od razu.

Tymczasem u Naruto i Kuramy.
Chłopcy, a raczej uciekinierzy z Konoha-gakure, ponownie ruszyli w stronę wioski wiru – ich obecnego celu. Niegdyś wspaniała i potężna, teraz będąca jedną, wielką ruiną. Od ostatniego postoju minęły zaledwie dwie godziny. Oboje osobników płci męskiej pogrążonych było we własnych myślach i od tych długich nędznych dwóch godzin wymienili zaledwie kilka zdań. Cisza była tak przytłaczająca, że sam Kyuubi już nerwowo nie wytrzymał i postanowił powiedzieć cokolwiek. Choćby to miała być najgłupsza rzecz w jego życiu, o której wspominał.
-Ł-ładną pogodę mamy, co?
Blondyn o mały włos się nie przewrócił i prawie spadł z gałęzi, z której się właśnie odbijał.
-Heh… Toś sobie temat wybrał. Dobrze ty się czujesz?
-A w łeb chcesz?!
Ogoniasty „warknął” na tyle głośno, że o mało nie wyrwało krat z klatki, w której przebywał. Po czym wielce oburzony i obrażony na cały świat, odwrócił się zadkiem do krat, położył pysk na łapach i ponownie zaczął warczeć. Tyle, że tym razem pod nosem/pyskiem (niepotrzebne skreślić).
-To ja tu próbuję nawiązać konwersację, a ten co?! A on się czepia! Phi!
-Gomen, gomen Kurama.
Lazurowooki zaśmiał się i pojawił przed klatką demona z przepraszającym uśmiechem na twarzy. Jednak lis jak siedział, tak siedział.
-No weź… Nie gniewaj się.
-A czy ja się gniewam? Nie no… W życiu! W końcu jestem demonem! Można mnie wytykać i w ogóle! W końcu demony nic nie czują, więc co to za różnica?!?!
Lis z każdym zdaniem „mówił” coraz głośniej, jednocześnie wymachując coraz bardziej łapami w geście gestykulacji. Dodajmy, że obrócił się przy tym odrobinę w bok, umożliwiając swojemu jinchuriki lepszy widok. Ten natomiast zrobił smutną i zarazem zmartwioną minę.
-Kurama… Ja nic takiego nie powiedziałem. Co ci jest?
-Mnie?! Nic! Absolutnie nic!
Blondynek zmarszczył brwi i znalazł się w „klatce” bijuu, co wymagało od niego zatrzymania się w „realnym świecie” oraz maksymalnego skupienia. Demon jednak tego nie zauważył. Namikaze natomiast szybko znalazł się przy głowie zwierzęcia i przytulił się do jego pyska, po czym odezwał się cichym głosem.
-Przepraszam… Nie chciałem zrobić ci przykrości. Naprawdę przepraszam.
-Naru…
Lis był w szoku. Ale co mu się dziwić? Reakcja chłopaka była dość dziwna i lekko go zszokowała. Chociaż „lekko”, to raczej mało powiedziane. Tak czy inaczej Kitsune otwierał pysk z zamiarem powiedzenia czegoś, ale zaraz zmieniał zdanie i zamykał szczękę. Czynność ta została powtórzona ładnych parę razy, aż w końcu ogoniasty się ocknął, a raczej odciął i przestał kłapać japą, jak jakaś niedorozwinięta ryba. Jednym z ogonów „okrył” chłopca i przycisnął go lekko do siebie.
-Baka… Nie masz za co przepraszać. To moja wina. Po prostu jestem odrobinę podenerwowany.
-A to czemu?
-Hmm… Sam nie wiem. Po prostu mam złe przeczucia.
-Rozumiem.
-Poza tym…
-Hm? „Poza tym” co?
-No wiesz… Trochę się denerwuje. To tak jakby w pewnym sensie trema przed tą techniką.
-Heh… Nie przejmuj się lisku. Wszystko bezie dobrze! Gwarantuję ci to! Jakem Naruto Namikaze!
-L-lisku? Ja ci dam liska!
-A co? Kotem jesteś?
-Narutoooo!!!
-Tak mam na imię.
-Argh!
Niebieskooki wyszczerzył się i szybko wydostał z klatki umysłu wracając na ziemię, a następnie ponowił, tudzież kontynuował swoją podróż.
-Kolejny przystanek: Wioska Wiru! Nadchodzę!

***
Ja: Powiem tak. Notka miała być już dawno. Wiem. Zresztą na początku istnienia bloga obiecałam dawać notki co najmniej raz na miesiąc, a minął już dawno miesiąc. Chciałam się wyrobić. I to bardzo. Szczególnie, że notka miała się pojawić z okazji urodzin Yu-chan’a, ale szkoła i brak wolnego czasu jakoś mi na to nie pozwolił. Sama nie wiem jak to możliwe, ale cóż poradzić? Mam nadzieję, że notka nie za krótka i nie za nudna, a co za tym idzie przypadła wam do gustu choć trochę. Im bliżej końca roku, tym więcej mam roboty. Muszę jeszcze ponarabiać zaległości na niektórych blogach i skomentować najnowsze notki, takk więc kończę ględzić. A teraz, rekompensata za tak długi czas oczekiwania na rozdział. Taki mały bonusik:

http://i46.tinypic.com/2emdd1e.jpg
http://i48.tinypic.com/34eu9h0.jpg
http://i46.tinypic.com/mcx7qx.jpg

To było dla fanów Akasiów ^^. A teraz dla fanów naruciaka:

http://i36.tinypic.com/242eb84.jpg
http://i45.tinypic.com/2qvfg2x.jpg
http://i49.tinypic.com/2418d1h.jpg
http://i48.tinypic.com/2ldg0u8.jpg
http://i49.tinypic.com/qqzgqf.jpg
http://i47.tinypic.com/ix47lc.jpg
http://i48.tinypic.com/2i5cap.jpg
http://i50.tinypic.com/20sdkqf.jpg

Ja: Hmm… No więc.
I: <przerywa jej> Nie zaczyna się zdania od „no więc”.
Ja: Grr… <dostaje kurwicy>
Yu: To ty może lepiej siedź cicho, co Uchiha? A-chan chyba nie jest w najlepszym humorze.
I: Widzę o_O <patrzy przerażony jak A-chan ostrzy kosę>
Yu: Pytanie: Dlaczego?
I: Sądzę, że wkurzyło ją coś związanego z drugim blogiem.
Yu: Chyba nie chcę znać szczegółów. <look na A-chan>
Ja: Gihihihi… Dawno jej nie używałam. To prezent od Ho-chan jeszcze ze świąt, wiec jest słabo rozgrzana ne? Jak myślisz Itachi-san? <evil smile i przerażający wzrok psychopaty>
Yu: Yyy… To my się lepiej pożegnamy, póki możemy.
I: Ta… Módlcie się za nas!
Yu&I: <zwiewają>
Ja: Kufufufu… <biegnie za nimi z kosą>

15 komentarzy:

  1. No hej! Jak zwykle superowa notka! A szkoła jak szkoła. Albo zabija wenę, albo zabiera czas. A, i przekaż liskowi, że ma ode mnie pozdrowienia^^ Tak samo Naruto^^ Nie mogę się doczekać innych takich rozmów pomiędzy nimi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeej! Nota jest super! Mam pytanka Czy pan ,,Tajemniczy'' i Kurama się pogodzą? Ntka jest ciutek krótka ale za to jest bardzo ciekawie. Czekam na nn. Enjoy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pytanie, ciociu, czy ty możesz pisać notki, chodź o pół strony dłuższe ? Ja chcę dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugie notki ;D Ciocia A-chan wymiata. Mogę się przyłączyć do pościgu Yu i Ita ? Dostałem prezent od ojca za nie-wiem-co. Prezentem jest Magnum i pociski wybuchowe oraz kilka z poświęconą rtęcią ^.^ W dodatku muszę potrenować cela... A co do notki, to podobał mi się sen ^.^ Kurama zdradza... ciemna strona Kuramy... przejdź na ciemną stronę mocy Luck... Zaraz, co ja gadam, to nie gwiezdne wojny ! Dobra, czekam na next ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. ~znudzona-chan21 czerwca 2012 13:31

    Hej! Tak jak wcześniej pod którąś notką napisałam, tak jestem.Teraz się trochę bardziej postaram rozpisać, chociaż szczerze powiedziawszy nie wiem co z tego wyjdzie, bo długość twojego ostatniego komentarza na moim blogu trochę mnie przeraziła. xDZ góry przepraszam, że nie komentowałam, ale.. tak jak już wspomniałam... lenistwo robi swoje. ^^ Poza tym tego bloga tak właściwie to czytałam już dosyć dawno. Skończyło się na tym, że doczytałam do jakiegoś rozdziału i później już zapomniałam wejść, żeby sprawdzić czy już się coś pojawiło, a było to chyba jeszcze zanim zaczęłam pisać opoTo może najpierw tak ogólnie podsumowując...Masz genialny styl pisania! Taki prosty, zrozumiały i ... no nie wiem. W każdym razie ja tak nie potrafię. ^^ Bardzo przyjemnie się czyta. Opisy są OK. Nie za długie, nie za krótkie ( w przeciwieństwie do moich, bo mam skłonności do długich, obszernych opisów z dużą ilością epitetów i innych zbędnych cosiów )Co mi się podoba - nigdzie się nie spieszysz. Akcja się rozwija powoli i na spokojnie. Nie lubię jak ktoś przyśpiesza wydarzenia, bo mu się nie chce pisać tego i owego. Całość trzyma w napięciu. Szczerze powiedziawszy przeczytałam zawartość tego bloga w całości i nie znalazłam chyba notki nudnej ( czyt.: takiej, w której nie chciało mi się czytać opisów itp. i czytałam tylko dialogi, a czasami mi się tak zdarza )A teraz tak nieco bardziej nawiązując do fabuły...Jest świetna! Zdecydowanie wciągająca. Aż się ma ochotę tu zajrzeć 5 minut po przeczytaniu, żeby się upewnić, czy aby na pewno nie pojawiło się nic nowego.Ale nie będę się już tak mądrzyć, bo ekspertem nie jestem ^^"Powiem tylko tak:U mnie opowiadania, mangi, anime, filmy i inne dzielą się na 3 kategorie1) nieinteresujące mnie zupełnie ( na przykładzie anime: po obejrzeniu pierwszych dwóch odcinków nie mam ochoty oglądać dalej i daję sobie spokój )2) ciekawe ( czyli takie OK. Wchodzę, czytam, może komentuję. Jest spoko, ale na tym koniec )Trzecia kategoria ( czyli ta najlepsza na którą nazwy nie mam ) wyróżnia się tym, że po przeczytaniu/obejrzeniu nie mogę przestać myśleć o tym opowiadaniu/anime, a moja chora wyobraźnia wymyśla sobie miliony własnych wersji kolejnych wydarzeń, które mają mieć miejsce lub zakończeń. ( w ten właśnie sposób powstało moje opowiadanie między innymi :P ), a twoje opo sie do tej kategorii zdecydowanie zalicza, bo już mam pomysł co będzie dalej, którego z resztą nie zdradzę.Bardzo mi się podobała ta akcja z barierą. Naruś pokazał co umie! Co prawda ja oczywiście miałam swoją własną wersję tych wydarzeń, ale to szczegół ;)Sasuke wkracza do akcji, czyli powinno być ciekawie.Wspomnienia Kuramy... interesujące. Ten tajemniczy typek, który się w nich pojawił... cóż to na razie pozostaje dla mnie zagadkąJak ja lubię sprzeczki Kyuubiego i Narusia! =^.^= Oni są genialni!Tak więc podsumowując kawai po prostuPozdrawiam ciebie, Itasia i oczywiście Yu-chan też! Mam nadzieję, żę nie przesadziłam z tym komentarzem xDPisz szybko nexta!A .. i gdybyś mogła mnie w jakikolwiek sposób poinformować byłabym wdzięcznaA tak odnośnie zakończenia rozdziału...http://i50.tinypic.com/5ahp2h.jpg;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ci dziękuję za tak długi i szczery komentarz ^^. I bynajmniej z nim nie przesadziłaś. Ja po prostu uwielbiam takie komentarze! Nawet nie wiesz jaką mi sprawiają przyjemność i dają natchnienie ^^. A co do mojego komentarza u ciebie... Jeśli mam być szczera to sama się zdziwiłam, że wyszedł tak długi o_O. Cieszę się, że opowiadanie ci się podoba. Co do wymyślania własnych zakończeń itp. Mam tak samo ^^.Jeśli chodzi o informowanie... Oczywiście ni ma problemu! Jednakże nie gwarantuje ci, że nie zapomnę, bo zazwyczaj patrzę do "Księgi Gości". Tak więc, jeśli to nie byłoby problemem, to czy mogłabyś się tam wpisać?No cóż... Tym razem się nie rozpisuje, bo nie mam czasu... znowu -_-... Pozdrawiam serdecznie xD.Yu i Itachi również cię pozdrawiają ^^.A-chan

    OdpowiedzUsuń
  6. Uhh... Jeszcze jedna rzecz! Wiedziałam, że o czymś zapomnę! Po prostu wiedziałam! >_< Ja i ta moja skleroza...Co do obrazka - śliczny! Jeśli chciałaś zobrazować moja osobę to trafiłaś w sedno! No może z wyjątkiem włosów ^^. Ale to pomińmy...Jeszcze raz pozdrawiam serdecznie ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Eheheh... gomen, że dopiero teraz komentarz piszę ^^''' Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie ^^''' Tak czy siak, notka była boska! Ta akcja z Sasuke była fajna, bardzo mi się podobała ^^ A ten fragment z Naruto i liskiem była taka słodka! ^^ Pisz szybko następną notką bo jak nie to... to ja już coś wymyśle! ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. sajka1234@onet.pl22 czerwca 2012 08:57

    Siemka :) Nowa notka naprawdę wymiata... Kyuu ma kumpla i go zdradził... nieładnie... poza tym wątek z Sasuke też fajny, może przestanie nienawidzić Itasia...sorry, że dopiero teraz komentuję, ale miałam na mieście kilka spraw nie cierpiących zwłoki.Poza tym serdecznie zapraszam do mnie http://zenska-wersja-naruto-czyli-przygody-inazumy.blog.onet.pl/ na nowy rozdzialik... i po coś... a raczej po dwa cosie ;D PozdroMortoni-san

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,rozdział dobry, bardzo mi się podobają rozmowy Naruto i Kuramy, och jaki on drażliwy jest... Sasuke uciekł również z wioski ciekawe co będzie dalej u naszych bohaterów...Weny życzęPozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejo. No, na początek przeproszę za wejście, przeczytanie i skomentowanie kilkanaście dni po opublikowaniu rozdziału. Niestety, w czasie wakacji nie mam zbytnio czasu wchodzenia na neta - w końcu trzeba iść tu, tu, tam, tu, pojechać tu, złożyć zamówienie tam itp. Dobra, ale koniec z pisaniem czegoś w stylu powyższego. Przejdźmy do notki.Niekiedy zdarzały ci się literówki. Czasem zbyteczny przecinek lub jego brak, czy też powtórzenie (rzadko, bo rzadko, ale jednak). Nieznaczne błędy, właściwie szczegóły, ale uznałam, że jesteś już dość... hm, doświadczona, żeby zwrócić na nie uwagę. Tak z ciekawości, ile razy czytasz rozdział przed opublikowaniem?Znalazłam też błędy językowe, np. "pojawiły się znaki świecące się odrobiną żółtawo". Odrobiną żółtawo? Raczej "odrobinę żółtawo"? Lepiej byłoby wymyślić coś innego. Może być wzmianka o "żółtawym świetle" (choć światło zazwyczaj jest żółtawe, nie? No, ewentualnie "białawe" ;p), albo też warto po prostu wymyślić coś innego, osz, no nie wiem. "Następnie czym przyłożył lekko zakrwawioną dłoń do pnia drzewa, na którym pojawiły się znaki świecące się odrobiną żółtawo." W ogóle to zdanie jest trochę dziwne, prawda? Zrozumieć da się je z łatwością (o ile ktoś posiada takie małe "coś" zwane wyobraźnią), ale tak naprawdę chodzi tu o coś więcej niż suche przekazanie, nie sądzisz? Dlatego włóż trochę wysiłku i przeczytaj swoje wypociny kilka razy więcej, żeby wyłapać więcej tego, czego nie wyłapałaś wcześniej - błędów zauważanych przez czytelników. "Następnie czym" - pewnie najpierw chciałaś napisać "po czym"? Potem stwierdziłaś "nie, będzie następnie". Zdarza się wszystkim, nawet autorom najlepszym ff, więc na ten temat nie będę się rozpisywać. Zwykła pomyłka, nic więcej. Wróćmy lepiej do tych znaków, które świeciły się odrobiną żółtawo. Tak, tak, przyłożył lekko zakrwawioną dłoń (mogło się obyć bez "lekko") do pnia drzewa (o, tu ci się chwali, że nie dałaś opisów tego pnia, bo mi się takie rzeczy, niestety, zdarzają <>)), na którym pojawiły się znaki... I tu odzywa się mój brak weny. Przeklęty. No nic, trza po prostu wysilić mózgownicę, aż zacznie parować. Hym, mam znośne. "(...)pojawiły się błyszczące delikatnym, żółtawym światłem znaki, zrozumiałe (albo i nie zrozumiałe) tylko dla członków jego klanu, ple ple ple...". No, nie jest źle jak na brak weny i kilkanaście sekund myślenia. To było tylko jedno zdanie, ale jeśli jest takich więcej, to rzucają się w oczy, przez co niektórzy mogą mieć wrażenie, że... No, powiem prosto z mostu: jesteś albo zbyt leniwa, żeby czytać po kilkanaście razy (robię tak ja, robią tak ci, których znam, ci, którzy piszą naprawdę dobrze, tak, jak ja nigdy nie będę) sprawdzać i mozolnie poprawiać, albo też - po prostu olewasz czytelników, pisząc "dla siebie". "Miał", "miała". "Jego ciało zostało jakby sparaliżowane (bez "jakby mogło się obejść"). (...) przebiły jego ciało(...)." I wiele innych. Teraz wyjeżdżam, więc nie mam zbytnio czasu wszystkiego wypisywać. Nadrobię po następnym rozdziale.Rozdział nawet ciekawy - szczególnie sen, przeszłość. Zdrada to najgorsza zbrodnia, jaką mógł popełnić Kurama. Zwłaszcza najbliższej osobie (bratu, przyjacielowi?). Zemsta zaś, jest rozkoszą bogów. Będzie się działo.Sasuke? Znowu? (jęczy z niezadowoleniem). Cóż, tak to jest, że wszędzie znajdziesz bohaterów, za którymi nie przepadasz ._.". Takie przerywniki być muszą, niestety. Wprowadzają czytelnika w napięcie, ple ple. Bez tego opowiadanie byłoby nudne i przewidywalne. Fakt wkurzający, ale pożyteczny ;pCzekam na next.PozdrawiamP.S. Happy Birthday, Yu. I uciekaj przed tą kosą szybciej, bo ci włoski obcina ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. ~Xerox//Hiroyuki6 lipca 2012 11:03

    Szczerze? Opieprzył Cię ktoś za to, że za szybko piszesz? >D Robisz przez to literówki...i wybacz, ale nie mogę uznać twojego bloga za perfekcyjny xD Błędy ortograficzne, a jestem na nie uczulony...ale mimo, że dopiero zaczynam czytać twojego bloga to widzę, że masz potencjał (a może go czytałem?...nie pamiętam, pewnie byłem pijany xD...) i masz moje słowo, że przeczytam to wszystko jak najszybciej...osobiście powiadomię Cię w następnej komie

    OdpowiedzUsuń
  12. No i udało mi się przeczytać całość xD I przyznam, że jestem pod dużym wrażeniem, to opowiadanie mnie zaciekawiło na tyle, że nie mogę doczekać się kolejnej notki. PS. Widzę, że jednak ktoś Cię opieprzył za zbyt szybkie pisanie xD Masz dobry styl, myślę, że jakbyś jeszcze trochę popracowała nad wyrobieniem swojego stylu, to mogłabyś nawet książkę napisać xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Hehe... *drapie się nerwowo po głowie* No ten... I: *morderczy wzrok* A-chan chyba chce powiedzieć, że ten komentarz będzie też częściową odpowiedzią dla Inchest, gdyż jest zbyt leniwa aby napisać dwa...Ej!Yu: Ja bym na twoim miejscu zaczął "odpowiadać" na komentarz...Grr... Mniejsza z wami! Otóż... Dziękuję za te komplementy/nie-komplementy. Szczerze powiedziawszy lubię szczerą opinię, bo pomaga mi to potem dalej się rozwijać i poprawiać. Ale ja nie o tym! Pozwól, że się wytłumaczę... Otóż mój jakże wspaniały starszy brat zalał mi kiedyś tam kompa colą i nie do końca łapie mi klawisze, przez co zdarza mi się zjadać litery. Chociaż w sumie powinno mi wtedy podkreślić... No mniejsza! Jak piszę na kartce to niestety też zjadam litery czy wyrazy... Niestety -_-... Dlatego wolę pisać na komputerze (kłania się word i jego podkreślenia). Przyznam się, że rozdział przeczytałam po napisaniu tylko raz, albo dwa, bo... cóż... "odrobinę" mi się spieszyło, a pewnej osobie obiecałam, że opublikuję rozdział tego konkretnego dnia. (nie wiedziałam też czy wieczorem uda mi się dostać do kompa). Ale przyznaję się, że jestem trochę leniwa... Lecz niekoniecznie w sprawach bloga.A co o szybkiego pisania... Emm... Ja piszę naprawdę wolno o_O Serio... Rodzinka zawsze się ze mnie przez to śmieje... No, ale mniejsza o to! Chciałam jeszcze dodać, że będę nad sobą pracować i poprawię swoje błędy. Ah! A odnośnie tego co powiedziała Inchest o powtórzeniach... Cóż... Nad tym zawsze najdłużej siedzę i poprawiam, więc pewnie tych kilku nie zauważyłam. Nie mniej jednak będę sprawdzała/czytała notki większą ilość razy przed ich opublikowaniem. A co do twojej osoby Hiroyuki... Cieszę się, że jesteś zainteresowany moimi wypocinami ^^. Dobra! Kończę już... Pozdrawiam bardzo serdecznie A-chan

    OdpowiedzUsuń
  14. Ekhem... na początek, przepraszam że mnie długo nie było, ale praca w wakacje przy festiwalu sama się nie zrobi. Ale duma z zarobionych pieniążków wielka!Nie mogę doczekać się tej akcji w świątyni.A jeszcze kyuu z tą jego "furią" i sposób na uspokojenie go, mistrzostwo. Dawno nie czytałem czegoś w takim stylu.i jak zwykle, co jest prawdziwe i naturalne, pragnę życzyć Ci dużo szczęścia, weny twórczej i czasu, takiego który możesz spędzić jak chcesz, zajmując się sobą, bądź nami, czytelnikami.Dzięki.3maj się

    OdpowiedzUsuń