środa, 31 sierpnia 2011

Rozdział IV – „Trening i decyzja”

No dobrze moi drodzy. Po wielu trudach i kompletnym, chwilowym braku weny udało mi się napisać notkę ^^. Mam nadzieję że się spodoba bo jak nie to Kyuubiego naślę ^^. W końcu ja się tu biedna męczę a wy co? Miałoby się nie podobać? No w sumie jest to możliwe, ale... dobra nie ważne już bo się na mnie Yu krzywo patrzy jakby zaraz miał mnie zgwałcić za to gadanie głupie o_O. Tak więc krótko i na temat. Notka dedykowana: Inchest, która bardzo mi pomogła pewnie nawet nie zdając sobie z tego sprawy (Szczegóły wyjaśnimy na dole), oraz Fadziulce w ramach przeprosić i mojej pokornej, przepraszającej postawy. Naprawdę przepraszam, że cię nie poinformowałam... Ale to nie moja wina!!! To przez pewną osobę, która mnie zagadała na GG i zapomniałam! To się więcej nie powtórzy (chyba)! No i nie wiedziałam czy chcesz być informowana czy nie i dylemat miałam i potem mi z głowy wypadło i...<widzi wzrok Yu> yyy... dobra... To zapraszam do czytania notki^^! <nerwowo się rozgląda i stara się znaleźć coś czym mogłaby się obronić>

***

Kilka kilometrów od wioski Mgły. Przy ognisku siedzi blondwłosy chłopak, a obok niego stoi postać z pomarańczowej chakry.
-Wiesz Kyuu, trzeba ci wymyślić jakieś imię.
-Hę? Imię?
-Nom, imię. Przecież nie będę do ciebie wołać: "Hej Kyuubi...".
-A po co miałbyś wołać? Będziemy się przecież porozumiewać w myślach.
-Przecież kiedyś będziesz musiał wyjść. Zresztą wspomniałeś jakiś czas temu o technice, dzięki której będziesz mógł wyjść z mojego ciała i przybrać realną postać zwierzęcia, a nie taką jak teraz - z chakry.
-Serio? =O_O=
-Ta... -_-
-Dziwne... nie przypominam sobie...
- -_-
-No cóż, rzeczywiście jest taka technika. A nawet jest taka, żebym przyjął formę człowieka.
-Naprawdę?! Nic mi o tym nie mówiłeś!
-Ech no bo jest, ale na nauczenie tego typu technik potrzeba sporo czasu. O ile w ogóle da się ich ot tak nauczyć. Innymi słowy potrzeba również zaufania i jest to bardzo ryzykowne.
-Jakoś sobie poradzimy. To od czego mam zacząć?
-=O_O= Ty... Mówisz serio?
-No tak. Dlaczego miałbym żartować Kyuu?
-Yyy...- Kyuubi był szczerze zdziwiony taką reakcją blondyna. - *Zwariował?Czy on sobie zdaje sprawę co chce zrobić?* - Takie myśli kołatały się po głowie lisa. Ale nie ma się mu co dziwić. W końcu jest Kuubim no Kitsune. Najgorszym, najokrutniejszym, najpotężniejszym i najbardziej podstępnym ze wszystkich bijuu (Ja: chyba każdy wie o co biega). A ten dzieciak chce go ot tak wypuścić jakby zapomniał o tym fakcie. Czy on mu aż tak ufa?
-Kyuu? Co ci? Marnie wyglądasz.
-Naruto... Ty...
-Hmm?O co chodzi? Stało się coś? - blondyn wyglądał jakby rozmawiali o pogodzie i właśnie dowiedział się, że przyszła poczta, a ktoś włączył TV. (Ja: Wiem, głupie porównanie, ale chodzi o to że podszedł do tego na luzie i tylko ciut bardziej zainteresował go stan Kyuubiego.)
-Heh...- Lis uśmiechnął się lekko. Ktoś patrzący z boku mógłby pomyśleć, że demon drwi sobie z chłopca (Ja: co było normą jak na demona itd. ^^)lub po prostu patrzy na niego z politowaniem, że ten się o niego martwi. (Yu: Gdyby w ogóle ten uśmiech widzieli, bo to chakra była. A Naru to co innego. On go widzi trochę inaczej... tak podświadomie =_=).Ale niebieskooki widział w tym spojrzeniu głęboko, na dnie, radość.Choć nie zdawał sobie sprawy z tego, że to jego słowa i decyzja były tego powodem. - Nic takiego młody. Tylko strasznie dziwny jesteś.
-Potraktuję to jako komplement Kyuu ^^. W końcu to rzadkość.
-Nie przesadzaj!
-Hihi... To co z tą techniką? Jak się ją robi?
-Hę?Żartujesz?! Najpierw musisz opanować całkowitą kontrolę nad chakrą.Daleka droga przed tobą Naruto. Będziesz się musiał sporo nauczyć.
-No to zacznijmy teraz. Już trochę umiem, więc dalsza nauka pójdzie łatwo.
-A gdzie ci się tak spieszy?
-Ehh...-_-. Mam zaledwie 7 lat, chcę mieszkać i żyć w wiosce pełnej ninja, nie mam dokumentów i pozwolenia na wejście. Nie wpuszczą mnie ot tak do wioski. Muszę mieć jakiegoś prawnego "opiekuna", który mnie w razie czego obroni.
-Innymi słowy mam robić za ochroniarza i tatulka =_=.
-W pewnym sensie i tylko na pokaz. No bo jakby to wyglądało? Siedmiolatek nie będący nawet ninja i nie uczęszczający do akademii, o lisich bliznach i ogromnej chakrze, pokonał zawodowych ninja. Od razu się skapną że coś jest nie tak.
-Nie musisz od razu ich pokonywać.
-Nawet ucieczka im byłaby podejrzana. To wyszkoleni zabójcy a pozwoliliby uciec dzieciakowi? Nie żartuj sobie.
-A Konoszanie?
-Oni to słabeusze, zresztą wiedzieli o Tobie, a ci nie muszą.
-No w sumie masz rację...
-Ja zawsze mam rację. Więc co z tą nauką?!
-Tonie jest na to odpowiednie miejsce. Tu mogę cię jedynie nauczyć kilku przydatnych jutsu. Nic więcej. Poza tym tą technikę trzeba wykonać w pewnej świątyni znajdującej się na wschodzie. Tam też cię jej nauczę. Ana razie pora na katon* - to mówiąc lis się jakoś tak dziwnie wyszczerzył.
-To do roboty... - I zaczęli naukę jutsu ognia ^_^.
------ Wioska Kumo-gakure ------
-Hmm...Więc to tak... Rozumiem. Wracaj do pracy przy barze. - Gruby mężczyzna z papierosem w ustach skończył właśnie rozmowę z pracownikiem swojego lokalu. Dotarło do niego, że dzieciak, którego wynajął, a raczej, który sam go znalazł gdy on potrzebował znaleźć człowieka, który zabiłby jego konkurenta. Nie spodziewał się, że wykona zadanie. Ba! Był pewien, że zawali. Dzieciak nie chciał zapłaty z góry więc się zgodził. Gdyby go złapali zrobiłoby się zamieszanie i ofiara by się przestraszyła. Może nawet by całkiem odpuścił. Kiedy już wszystko by się uspokoiło i gostek poczuł by się w miarę bezpiecznie, on wynająłby kogoś lepszego kto załatwiłby sprawę. A nawet gdyby chłopak zrobił swoje to mało możliwe było, że udałoby mu się uciec. A w takim przypadku pozbyłby się konkurenta za darmo. Jednak okazało się, że dzieciak nie dość że bezbłędnie wykonał zadani i nie dał się złapać to na dodatek zrobił to tak, że do tej pory nikt nie wie o śmierci tego dziada. Nawet on sam nie wiedział o tym. Co prawda pewności przez to nie ma, że naprawdę zabił, ale powiedział, że po pieniądze przyjdzie innym razem. A to znaczy, że raz: chce poczekać żeby po wyjściu sprawy na światło dzienne nikt nie zwrócił na niego uwagi i nie znalazł go... i dwa: chce poczekać, aż będziemy wiedzieli o śmierci ofiary, żebyśmy mieli dowód wykonania zlecenia. Sprytny dzieciak. Gdyby nie jego wiek, można by pomyśleć, że siedzi w tym od wielu lat i ma spore doświadczenie. Ale 13latek mający wieloletnie doświadczenie zabójcy? To już lekka przesada. A jeszcze musiał się tego wszystkiego nauczyć. Kiedy niby w takim razie musiał to zacząć? Przed narodzeniem chyba... Wielu ninja uczy się takich rzeczy przez całe życie, a ten ich ot tak wykiwał.


Po głębokim przemyśleniu sprawy "szef", bo tak go wszyscy nazywali, (Ja: choć był tylko właścicielem i grubą ^^. Wysooooko postawioną osobą ^^) rozkazał dwójce mężczyzn zrobić coś z facetem leżącym na podłodze, w jego lokalu, a następnie wstał i ruszył przygotować odpowiednią kwotę za zlecenie. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy po te pieniądze przyjdzie.
-Skoro jest taki dobry - odezwał się gruby - może mi się jeszcze przydać. Może nawet uda mi się zrobić z niego swojego oddanego sługę i będzie robił za ochroniarza jak się go dobrze wytrenuje. W końcu mimo wszystko to jeszcze dzieciak, a w tym wieku dzieci są bardzo podatne na innych. -mężczyzna uśmiechnął się złowieszczo.


Wróćmy teraz do owego chłopca. Znajdował się on w jednym z pobliskich moteli, umiejscowionych na obrzeżach wioski, w slumsach. Nie potrzebował jakiejś pięcio-gwiazdkowej wygody. Ważne żeby było łóżko, prysznic i w miarę bezpiecznie od ANBU. Daleko od wszelkich podejrzeń i tak by nikt go nie rozpoznał. A do tego wystarczyło tu mieć gotówkę i nikt cię nie widział, nikt nic nie wie. Nie było cię tu.
-Robi się późno... Jak tylko załatwię sprawy w tej wiosce, będę musiał wreszcie zabrać się za poszukiwania. - Czarnowłosy mruczał do siebie, leżąc na łóżku z rękami założonymi za głowę i zamkniętymi oczami (Yu: mówienie do siebie jest oznaką choroby ^^. Ja: co racja to racja, ale zamknij się już). -Zdobyłem już wystarczająco informacji. Jak wszystko pójdzie dobrze to już wkrótce cię spotkam. - Tu chłopiec otworzył swe krwistoczerwone oczy i uśmiechnął się drwiąco. - Zastanawia mnie jak zareagujesz.Ciekawe czy mnie jeszcze pamiętasz, nii-san*...

CDN

nii-san*- To wyrażenie oznacza "starszy brat". Czasami stosowane do określenia czyjegoś starszego brata. Tu jednak chodzi o swojego rodzonego ^^.
Codo znaczenia słowa bijuu... jeśli ktoś nie wie to lepiej niech się nie przyznaje... Tak na wszelki wypadek: "bijuu" - to określenie ogoniastych bestii.
***

Tak więc notka już jest. Zauważcie proszę, że jest dłuższa od poprzedniej i chyba jest więcej akcji. Jestem z niej zdecydowanie bardziej zadowolona niż z poprzedniej. Pierwotnie miała to być krótka notka ponieważ nie miałam weny i pomysłu. Niby miałam już zaplanowane co i jak, ale gorzej z przelaniem tego w słowa. I tu dziękujcie Inchest! Jej komentarz baaaardzo mnie zmotywował i nagle ni z tego ni z owego oświeciło mnie i wena wróciła. Już wiedziałam jak to napisać. Jak już zauważyliście od poprzedniego rozdziału występuje nowa postać. No,co prawda nie sądziłam że kolejną wzmiankę o tym tajemniczym gostku dam tak wcześniej, ale jakoś tak wyszło. Nigdy nie sądziłam że pozytywne komentarze mogą być tak motywujące ^^.
Yu: Inchest... twoje rozumowanie i pomysły są bardzo trafne i bliskie prawdy. I muszę ci powiedzieć, że jesteś blisko, ale szczegółów nie podam bo mnie A-chan zabije.
No to skoro Yu już skończył ujawniać pewne rzeczy <morderczy wzrok na Yu>.
Yu: <niewinna minka> ^^.
=_=To w takim razie przejdźmy dalej... Saspik ciesz się bo notka serio miała być tak krótka jak mówiłam. I gdyby nie Inchest i jej motywujący komciak byłaby  tylko ta część o samym Naru i na dodatek bez niektórych momentów... Więc jeszcze krótsza. Bądź jej wdzięczny.
Chciałam bardzo serdecznie powitać nowych czytelników.
Yu: Tak więc Karcia oraz Keecia26 bardzo nam miło, że blog was zainteresował.
Kolejna ważna sprawa: PROSZĘ ZGŁASZAĆ POMYSŁY NA IMIĘ DLA KYUU!!! Byłabym bardzo wdzięczna. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję że się podobała nocia bo się na męczyłam porządnie. Do następnej ^^.


czwartek, 18 sierpnia 2011

Rozdział III – „Podróż”

Na początek witam! Jako że obiecałam że notka pojawi się dłuższa to musiałam się trochę nad nią namęczyć, ale ostatecznie udało mi się uzyskać (w miarę) oczekiwany efekt ^^.
Yu: Ty nigdy nie będziesz zadowolona z tego co piszesz =_=. Zawsze coś jest nie tak i ci nie odpowiada. A blogi innych są zawsze (no przeważnie) cudowne!
Bo taka prawda!!!
Yu: Tch! A chcesz w łeb?
TY mi grozisz Yu-chan? <słodki głosik>
Yu: Nie skądże. <robi taktyczny odwrót zauważając w ręce A-chan kosę którą nieumiejętnie chowa za plecami i dziwny uśmiech na jej twarzy>.
To my może przejdźmy do notki a ja za ten czas się nim zajmę ^^. Dedyk dla Saspika - już on dobrze wie za co a jak nie wiem to niech się domyśla ^^. Zapraszam do czytania ^^.


***

-*I co ja z tobą mam???* - kiedy już się oddalili w głowie chłopca odezwał się ten sam głos, który rozmawiał z nim w postaci tego człekopodobnego "cosia" przed przybyciem ANBU. - I gdzie tak w ogóle masz zamiar iść?
-*Jeszcze nie wiem, ale jak najdalej stąd... Chociaż...* - on również odezwał się w myślach.
-*Hm?*
-*Czemu by nie pójść do Suny?*
-*=_= Odpada! Tam jest Gaara głupku. Na pewno właśnie tam cię będą szukać!*
-*Czyś ty zgłupiał Kyu? Oczywiście że nie będą. W końcu nie wiedzą, że się z nim przyjaźnię. Nikt nie wie. No może poza Temari i Kankuro. A oni by nie powiedzieli nikomu.*
-*Ech nie o to mi chodzi. Suna jest najbliżej, to po pierwsze. Po drugie nie możemy być pewni że Konoha nic nie wie. Mimo wszystko Hokage mógł się zmówić z Danzou i byłbyś pod całkowitą obserwacją nawet o tym nie wiedząc, a listy w takim wypadku pewnie też by czytali.*
-*To tak samo jakbyś przewidział koniec świata...*
-*On kiedyś nadejdzie =_=. Ale mniejsza o to. To naprawdę niebezpieczne.*
-Niebezpiecznie to jest tu zostać. - te słowa chłopiec powiedział na głos, po czym zaczął biec a raczej skakać po drzewach. - *Poza tym przeceniasz ich Kyuu.* - znów zaczął dialog w myślach. - Owszem są niebezpiecznie i mogliby wpaść na ten pomysł żeby połączyć siły, ale...* - nie dane mu było dokończyć bo "chakra" przerwała mu.
-*No właśnie i dlatego powinniśmy iść gdzie indziej =^.^=*
-*Ech... po pierwsze: nie przerywaj mi. Powiedziałem "że jest to możliwe, ale " śmiem wątpić że ten stary zgred Sarutobi tak od razu zdecydował by się na współpracę z tym inwalidą. Może i by o tym pomyślał, ale na pewno nie zrobiłby tego teraz. Oni się nienawidzą.  Dopiero jak przekonają się, że współpraca jest konieczna to to zrobią. A to zajmie im ładnych parę lat.*
-*Dlatego wolisz ryzykować idąc do Suny?*
-*I właśnie tu jest "Po drugie": gdzie niby chcesz iść jak nie do Suny? Tam jest najbliżej.*
-*No właśnie! "Najbliżej"! Tak właśnie oni też pomyślą! Siedmiolatek wyczerpany podróżą poszedłby właśnie tam. Szczególnie że Suna i Konoha mają sojusz i pewnie by cię wydano.*
-*To gdzie?*
-*Może do Kusa-gakure? Tam na pewno szukać nie będą, chyba że listem gończym.*
-*Za daleko. Przynajmniej na razie. Moje ciało tego nie wytrzyma, a szczególnie będąc pod wpływem twojej chakry.*
-*No też racja. Musielibyśmy się zatrzymywać i odpoczywać regenerując twoje ciało. A podróż bez mojej chakry trwałaby strasznie długo, nawet po tym jak cię nauczyłem paru rzeczy.*
-*Ta... Dokładnie...*
-*Więc gdzie?*
-*Hmm... To może do Kiri? Tam nas szukać na stówę nie będą. Poza tym trwa między Kiri a Konoha konflikt, a jest jako tako blisko ^^.*
-*Zwariowałeś Naruto!* - (Ja: tak, tak Naruto... ten chłopiec to właśnie Uzumaki Naruto jakby ktoś nie skapował).
-*Cicho siedź! Od tych twoich krzyków głowa mnie boli i pewnie zaraz ogłuchnę!*
-*Cicho?! Jak mam być cicho skoro to wioska pełna zbirów i morderców?! To zbyt niebezpieczne!*
-*przynajmniej szybciej się przystosuję o świata shinobi. Poza tym mam ciebie ^^.*
-*Naruto... To nie są żarty... Jeszcze się okaże że sam zostaniesz płatnym zabójcą!*
-*Ty! Wiesz że to nie taki głupi pomysł?*
-*Co?! =O_O=.*
-*Pstro -_- Mówię, że to nie głupi pomysł. Czasem potrafisz mieć dobre pomysły ^^. A myślałem, że tylko głupotą świecisz ^^.*
-*Ta...^^ Czasem potrafię mieć... Ej! Czy ty sugerujesz, że jestem głupi?!*
-*Nie no, w porę się skapnąłeś... masz zapłon nie ma co -_-*
-*Jak możesz tak mówić?!*
-*A nie mam racji ^^?* - blondyn miał już z tego niezłą frajdę.
-*Nie!*
-*Aha jasne...*
-*No mówię, że nie! Przestań już!*
-*Czemu?*
-*Bo ja tak mówię?*
-*Ale...* - i tak chłopiec skakał po drzewach (Ja: jak małpa ^^.) w stronę Kiri-gakure, drocząc się w myślach (Yu: ma rozdwojenie jaźni ^^), z jak się domyślamy lisem o dziewięciu ogonach.


W tym samym czasie w Kumo-gakure. Główną ulicą szedł młody chłopak. Włosy miał długie. Koloru czarnego z czerwonymi pasemkami. Do tego krwistoczerwone oczy i drwiący uśmieszek. Na sobie ubrany miał długi czarny płaszcz z kapturem opadającym w tej chwili na plecy. W ręku trzymał małą książeczkę oprawioną w ciemną skórzaną okładkę z napisem "Księga Bingo" na środku. Na plecach miał przewiązany duży, zielony zwój. Chłopak wyglądał na bardzo młodego . Skręcił w boczną uliczkę by po chwili wejść do jakiegoś obskurnego baru. Wszystkie pary oczu zwróciły się w jego stronę. Ciemnowłosy podszedł do lady i najzwyczajniej w świecie usiadł na krześle zamawiając napój gazowany. Nie minęło parę minut i dostał swoje zamówienie. Kiedy już wziął szklankę do ręki ktoś chwycił go za nadgarstek.
-To nie jest miejsce dla dzieci. Wracaj do mamusi gówniarzu pókim dobry. Tu się robi poważne interesy. - Tym ktosiem okazał się jakiś napakowany czterdziestoletni mężczyzna. Czuć było od niego alkohol.
-Liam. Zostaw dzieciaka. Pewnie zabłądził. Zaraz sobie pójdzie. Nie musisz mu grozić. - Tu odezwał się barman.
Nie wtrącaj się! - Mężczyzna nazwany Liam'em najwyraźniej nie był zadowolony z uwagi kolegi. - Te młody! Patrz na mnie jak do ciebie mówię! - ciemnowłosy chłopak spojrzał w końcu na mężczyznę. Ale nie było to spojrzenie jakiego ten oczekiwał. Dzieciak patrzył na niego znudzony i obojętny, a nie przerażony.
-Liam tak? - czerwonooki odezwał się do owego mężczyzny. Dopiero teraz dobrze mu się przyjrzał. Niebieskie, krótkie włosy. Zmęczona i przerażająca (Ja: dla niektórych... dla niego nie.) twarz pokryta bliznami, teraz wykrzywiona w gniewie. Dobrze zbudowany, wysoki, niezbyt gruby. Oczy brązowe. Widać, że sporo w życiu przeszedł i niejedną walkę stoczył. - Dobrze ci radzę, puść moją rękę.
-Hę?! Kpisz sobie?! Za kogo ty się uważasz?! Myślisz, że kim ja jestem gnojku?! Jestem...
-Zwykłym głupkiem, który zapomniał, że ninja nie powinni nie doceniać przeciwnika. - czarnowłosy mu przewał dokańczając wypowiedź brązowookiego. - Więc puść moją rękę. Ostrzegam cię. - teraz jego krwiste spojrzenie było wrogie i pewne siebie.
-Ty mały! - Niebieskowłosy zamachnął się drugą ręką, lecz chłopak nagle znikł mu z oczu i zjawił się za nim uderzając go w tył głowy. Mężczyzna padł nieprzytomny na podłogę.
-Zapamiętaj to sobie... - mruknął chłopak po czym zwrócił się do barmana. - Przekaż szefowi, że robota wykonana. - rzucił pieniądze na blat baru. - Po zapłatę upomnę się kiedy indziej, a teraz radzę tu posprzątać. - To powiedziawszy wyszedł zostawiając wszystkich w osłupieniu . Jedynie barman jakby nagle coś sobie przypomniał. Szybko się otrząsnął i pobiegł na zaplecze do szefa.
CDN

***

No dobra notka jest. Namęczyłam się nad nią jak cholera, ale cóż. Tak jak obiecała jest zdecydowanie dłuższa. I mam nadzieję że tym razem długość wam odpowiada, bo zajęło mi to trochę czasu i sama druga część zajęła mi na brudno dwie strony w zeszycie małym pismem. Mam też nadzieję że treści notki również się wam podoba i zaciekawił was nowy bohater. Co do niego może niedługo się czegoś dowiecie ^^.
Yu: Lub jak mnie ładnie poprosicie to ja poproszę A-chan i wam coś o nim opowiemy ^^. Tylko nie proście jej bezpośrednio bo to nic nie da. Ja mam swoje sposoby. Tak więc jak coś to na GG A-chan pisać ^^.
... Yu... Ja cię chyba kiedyś ukatrupię >_<. Saspik notka jest więc czekam... I nie mów że krótka i że moje nie są dłuższe >_<. Sprawa kolejna: notki miałam dawać raz w miesiącu, ale zmieniłam zdanie, a raczej nie miałam wyboru -_-. Pewna osoba nie daje mi żyć... tak więc pojawiła się wcześniej niż planowałam i możliwe że następna pojawi się jeszcze w tym miesiącu, bo od pierwszego września będą na pewno rzadziej. Dobra... to chyba wszystko na dziś. Pozdro i do następnej notki ^^.


sobota, 13 sierpnia 2011

Rozdział II – „Początek nowego życia”

Nocia dedykowana znowu kilku osobom. A mianowicie:
Inchest - Ja: za szczerą i długą wypowiedź w komentarzu za którą jestem bardzo wdzięczna.
Saspik - Ja: Cieszę się że te moje bazgroły ci się podobają ^^. Yu: przesadzasz... aż tak źle to ty nie piszesz. Ja: =_= skoro tak mówisz. Ach no i z chęcią przeczytam twojego bloga :)
Black Princess - Yu: Witamy cię bardzo serdecznie i cieszymy się że blog przypadł ci do gustu. Ja: dokładnie ^^. No i kolejna i ostatnia osoba.
polak0113 - Ja: Oczywiście że będę cię informować. Cieszę się że tak bardzo spodobał ci się mój blog. No i życzę powodzenia w pisaniu opka. Może kiedyś nawet opublikujesz to na necie czy coś.
No nic nie ględzę już.
Yu: To nie ględź ^^.
=_= Taa... Zapraszam do czytania notki =_=.

***

-Niestety jestem zmuszony odmówić. - Taka odpowiedź padła z ust siedmiolatka.Po tych słowach chłopiec znalazł się za jednym z mężczyzn i skręcił mu kark zanim ten zdążył nawet zareagować. Zabrał mu miecz (razem z pochwą zresztą) i obrócił się przodem do reszty ninja, którzy patrzyli na niego zdziwieni i przerażeni. Nie czekając na jakikolwiek ruch z ich strony przyłożył rękę pokrytą pomarańczową chakrą do ziemi. A po chwili wielka, czerwona łapa z owej energii wyłoniła się z podłoża tuż przed twarzami zdezorientowanych shinobi. Chwyciła jednego z nich powodując,że po ułamku sekundy zajął się żywym ogniem i krzyczał z przerażenia oraz bólu. Wtedy reszta jakby się ocknęła (a pozostało ich zaledwie troje) i rzuciła się w stronę blondyna. Zanim jednak dotarli do niego zostali odrzuceni przez tą "łapę", która w ułamku sekundy przebiła na wylot kolejnego konohańczyka, a martwe ciało rzuciła w stronę drugiego z taką siłą, że został on zmiażdżony. Został ostatni -kapitan. Tego chłopiec zabił "osobiście" (bezpośrednio), podcinając mu gardło. Czerwone do tej pory oczy chłopca przybrały już swój naturalny kolor.
-I to by było na tyle. - mruknął niebieskooki - Czas ruszać.
To mówiąc schował skradziony miecz do pochwy. W końcu kiedyś może się przydać. A szkoda by taką świetną broń marnować. Przeszukał kieszenie kamizelek i kabury zmasakrowanych ciał w poszukiwaniu jakiś przydatnych rzeczy. Znalazł kilka rolek bandaży, 3 bomby dymne, około 100 kunai i230 shurikenów (łącznie) oraz całkiem sporą sumkę pieniędzy. (No co przecież z czegoś musi żyć nie? ^^. A sam nie zarabia. - dop.aut.)Oprócz tego ANBU miało również kilka interesujących zwoi, a także pigułki wzmacniające i regenerujące. Po tych jakże interesujących czynnościach chłopak ruszył przed siebie, zostawiając daleko za sobą miejsce masakry. (Taa... bardzo mądre zdanie =_= - dop.aut.)
-*Wygląda na to że to dopiero początek.* - blondyn usłyszał w swojej głowie głos lisa.
-*Ta... Początek nowego życia.* - odpowiedział demonowi (również w myślach ^^ - dop.aut.).
CDN

***

No i to by było na tyle. Coś krótko dzisiaj, choć miało być dłużej. Następna na pewno będzie dłuższa. Słowo. Jak już zapewne zauważyliście w takich gwiazdkach *...tekst...* umieszczam myśli bohaterów. Sprawa odnośnie postaci. Tak sobie myślę, że pasowałoby dodać jakąś nową postać czy coś. Niby mam już pomysł ale kto wie. Więc pomyślałam sobie, że jakby ktoś chciał żeby on lub jego postać została umieszczona w opku lub w jakiejś notce czy choćby specjalnym (bo takową mam zamiar dać - kiedyś >_<). No i tu też się nasuwa pytanie. Co myślicie o tym żeby właśnie co jakiś czas dodawać odcinek specjalny albo jakąś akcje mało związaną z opkiem? Odpowiedzi dajcie w komciach. Również odnośnie postaci ^^. Na sam koniec chciałabym przeprosić za jakiekolwiek błędy, ale wygląda na to że klawiatura coraz bardziej mi nawala. Niby poprawiałam to co mogłam i zauważyłam. No nic kończę już to bzdurne gadanie. Pozdro i do następnej.

środa, 3 sierpnia 2011

Rozdział I – „Spotkanie z ANBU”

Rozdział dedykowany dla Fadziulkimoni-96 i gini81,gdzyż jako pierwsze skomentowały mojego bloga. Mam nadzieję że nieuśniecie i za jakiekolwiek błędy z góry sory. No nic, nie nudzę jużzapraszam do czytania:


***

------ Granic Kraju Ognia ------
Tymczasemna granicy kraju ognia, na środku drogi stoi blondwłosy na oko 7 letnichłopiec o szkarłatnych oczach i lisich bliznach na policzkach. Z jegociała "wypływa" powoli pomarczowa chakra* formując coś na kształtludzkiej sylwetki, znajdującej się w tej chwili jakieś dwa metry odchłopca.
-Jesteśpewien, że chcesz to zrobić? - człekopodobne "coś" przemówiło lekkozłośliwym tonem, ale w jego głosie dało się słyszeć nutkę zmartwienia.- Potem może być za późno.
-Acoś ty taki troskliwy się zrobił - "chakra" tylko zawarczała (Yu: o_Oto chakra warczy? Ja: =_= Siedź ciho...). - Poza tym i tak już terazjest za późno. Pewnie włąśnie się zorientowali i wysłali za mną pościg.Czas się zbierać. Właź z powrotem i siedź cicho. - blondyn odezwała siętaki tonem jakby wcale nie obchodziło go to, że właśnie zwiał z wioski,ścigają go ANBU a kolejne minuty zadecydują o jego dalszym życiu. - Ina stępnym razem nie wychodź z mojego ciała od tak sobie bez powodu.Wbrew pozorom jest to dla mnie męczące. - znowu ten obojętny ton.
-Bez powodu?! Jaja se robisz?! A te ANBU to powietrze?! - I jak na zawołanie w tej chwili pojawili się ANBU.
-No i wykrakałeś.
-Co teraz zrobisz?
-Toco powinienem. - Ciało chłopca pokryła ta sama pomarańczowa chakra,która wcześniej utworzyłatą dziwnąpostać. Żrenice zwęziły się, a bliznyna policzkach stały się jeszcze bardziej wyraźne. Po chwili odezwał sięjeden ze ścigających ninja.
-Jeśli nie będziesz stawiał oporu to może przeżyjesz... Na razie...
-Niestety jestem zmuszony odmówić. - Taka odpowieź padła z ust siedmiolatka.

CDN

chakra*- chyba każdy wie co to znaczy nie? Jeśli nie to macie problem i poszukajcie na necie (jak wam się chce).

***

No i to by było na tyle. Kolejną notkę planuję dodać za miesiąc, ale kto wie może zmienię zdanie...
Yu: Oj zmienisz zmienisz ^^.
Yyyy...<patrzy dziwnie na Yu>. Odnośnie poprzedniej notki to chciałampokazać Trzeciego w trochę innym świetle i zrobić wyjątek od regułu:"Oj mój biedny ja ci pomogę!" Poza tym to tak tylko odnośnie Naru.Jeśli dam go (Sarutobiego) za jakieś kilka rozdziałów z kimś innym niżANBU szukający Naruto to z pewnością nie będzie to wyglądało jak Trzeciwyprowadzony z równowagi. Poza tym może kiedyś pozancie powód ucieczkinaszego jinchuriki ^^. Jeśli chodzi o ten rozdział nie jestem z niegobaaaardzo zadowolona ale ważne że jest. Wiem że trochę krótka ta notkaale następne będą dłuższe... Muszę się po prostu przyzwyczaić dopisania... Naprawdę ciężko tak oddać na piśmie swoją wyobraźnię. Jeślichodzi o umiejętności Naru - wiem może przesadzam, ale to wina tego żego nie doceniają ^^ (A Kyuu robi swoje ^^). Dobra kończę już bo sięokaże że to wyszło dłuższe od notki. Mam tylko nadzieję że  nikt nieusnął (o ile ktoś to czyta =_=). Pozdro ^^.