No to tak... Na początek witam!!! Po długich
za i przeciw postanowiłam jednak się trochę postarać i napisać notkę. Normalnie
rozdział powinien być po niecałym miesiącu, ale udało mi się jednak zebrać ^^.
Co prawda miałam problem z weną ale pewna osoba mi ja przywróciła, tak więc
udało mi się napisać rozdział. Tak więc krótko i na temat. Notkę dedykuję
Fadziulce... jestem ci naprawdę wdzięczna ^^. Jeszcze raz dzięki ^^. A teraz
zapraszam do czytania:
***
Północ.
Księżyc w pełni, rzucał światło na małą polankę niedaleko Kiri-gakure. Minął
już prawie miesiąc odkąd Naruto zwiał z wioski. A po ANBU ani widu, ani słychu.
Choć blondyn powinien się cieszyć z tego faktu,było wręcz przeciwnie. Siedział
niespokojnie, jak na szpilkach. Już od kilku dni wydawało mu się, że ktoś go
obserwuje, ale nikogo nie mógł wyczuć. Kyuubi tylko kręcił głową w klatce, bo w
takim stanie chłopak nie nadawał się do użytku. Choć sam też czuł się dziwnie,
bo wydawało mu się, że jest za spokojnie i za cicho. Działania liścia jakby
zanikły. Ktoś mógłby pomyśleć, że dali sobie spokój, gdyby nie to dziwne
uczucie i przyzwyczajenie, że należy być ostrożnym i uważnym. A w szczególności
jeśli chodzi o Konohę. Coś jakby cisza przed burzą, która strasznie go
niepokoiła. Na dodatek jego instynkt też mu tak podpowiadał. Ale nie chcąc
martwić blondyna bardziej udawał, że nic się nie dzieje i cały czas starał się
odwrócić uwagę Jinchuriki od tego pościgu. Sam jednak był w rzeczywistości o
wiele bardziej ostrożny i spięty niż jego podopieczny. Zrobiło się zimno i
ciemno. Zaczął wiać wiatr. Blondyn popatrzył na niebo.
-*Zbiera
się na burzę.* - Mruknął w umyśle lis.
-*Taa…
Lepiej chodźmy do tej jaskini co ostatnio.*
Blondyn
również odezwał się w myślach, po czym wstał,otrzepał się z niewidzialnego pyłu
i ruszył w stronę jaskini, którą kilka dni temu wypatrzyli, kiedy zaczęło
padać. Zanim Naruto się zorientował już był na miejscu. Odruchowo już wszedł do
otworu skalnego i usadowił się pod ścianą,pogrążając się w zamyśleniu. Prawie w
tej samej chwili z nieba lunął deszcz, a już po kilku sekundach słychać było
huki i błyskawice. Po ciele Uzumakiego przeszedł dreszcz.
-*Nie
dość, że zaczęło padać to jeszcze zrobiło się tak cholernie zimno!* - Krzyczał
wręcz w myślach.
Niebieskooki
wstał powoli, źrenice jego oczu zwęziły się i wydłużyły zupełnie jak u kota, a
błękitne tęczówki pociemniały. Umiał już na tyle kontrolować moc lisa, żeby nie
było zbyt dużo efektów fizycznych na zewnątrz, takie jak dłuższe zęby, mocno
wydłużone i zaostrzone pazury, bardziej wyraziste lisie blizny na policzkach
czy czerwony kolor oczu. Jeśli użyje odpowiednio mało mocy Kyuubiego i zmiesza
ją ze swoją chakrą to istnieje duża możliwość, że nie zajdą żadne zmiany w jego
wyglądzie, ale na razie jest to dla niego zbyt trudne i niemożliwe do wykonania
(jak to określił lis), a nawet niebezpieczne. Jeśli użyje za dużo mocy bijuu
lub da jej za mało w porównaniu do swojej to jej nie utrzyma w stabilnym stanie
i uszkodzi swoje organy wewnętrzne. Najpierw musiałby nauczyć się odpowiedniego
panowania nad chakrą. Ado tego jeszcze daleko. Chłopak podszedł do małego stosu
drewna, uzbieranego i ułożonego całkiem niedawno i wziął kilka małych szczapek.
Skierował się w stronę już spopielonego miejsca obłożonego kamieniami. Położył
tam drewno,złożył ręce w kilka znaków wykonując jutsu ognia, którego nauczył go
lis. Mała kula poszybowała w stronę drewna zapalając je. Zadowolony z siebie
siedmiolatek usiadł obok ogniska ogrzewając się. Nagle chłopak drgnął i
poruszył się nerwowo.
-Nie
no wybrali Se świetny moment na walkę. – Syknął. –Pewnie jacyś z wodną naturą.
-Wielce
prawdopodobne. – Usłyszał w głowie głos lisa. –Co robimy?
-Nie
chce mi się walczyć w taką pogodę.
-=_=A
myślisz, że mi się chce? Poza tym to pewnie pułapka. Użyją jakiegoś jutsu
wodnego zaraz jak wyjdziemy z jaskini. A tu będziemy łatwym celem. Choć z
drugiej strony…
-A
nie lepiej ich zwabić?
-Hmmm?
Co masz na myśli?
Ten
w odpowiedzi tylko się uśmiechnął i wykona Kage bunshin no jutsu*. Obok
pojawiły się dwa klony. Jeden z nich wyszedł na zewnątrz. W ułamku sekundy
wokół jego ciała powstała wodna kula umożliwiająca uwięzienie go. Lis tylko
chytrze uśmiechnął się w umyśle blondyna, wiedząc już co ten planuje. Klon w
wodnym więzieniu uśmiechnął się, podniósł prawą rękę do góry i pokazał im
środkowy palec [Ja: „fuck you” – jakby ktoś nie wiedział -_-]i zniknął kłębie
„dymy”, tworząc bąbelki. Zaledwie po sekundzie dało się słyszeć wiązankę przekleństw
na co tylko oryginał się uśmiechnął i dał znak drugiemu klonowi. Bawił się z
nimi. Chciał ich sprowokować i całkiem nieźle mu to szło. Widać są młodzi, mało
doświadczeni i zbyt pewni siebie. Drugi klon wyszedł na zewnątrz. Na początku
wychylił głowę, potem udając zdziwienie i przerażenie rzucił się biegiem do
przodu. Kilkanaście ANBU ruszyło za nim.
-*Mam
ich* - pomyślał Naruto.
Tymczasem
przed uciekającym klonem pojawili się kolejni ANBU i skierowali na niego broń.
Chłopak starał się robić uniki, ale ataków było za dużo. Gdy katana jednego z
nich przebijała mu brzuch, ten tylko drwiąco się uśmiechnął, pokazał im język i
zamienił się w dym.
-Kurwa!
Kolejny klon?! – Warknął jeden z nich.
Po
chwili wszyscy odwrócili się w kierunku jaskini.Popełnili jeden głupi błąd.
Nikogo nie zostawili przy wejściu. Byli zbyt pewni siebie i dali się nabrać.
Dzieciak mógł zwiać, a im się oberwie. Oby nie zorientował się, że ruszyli za
klonem wszyscy. Tylko jak mogli być tak głupi inie odróżnić klona? Ruszyli w
kierunku groty.
-Zwierzyna
zamieniła się w łowcę, a łowca w zwierzynę. –Po czym znowu zamienił się w dym.
CDN
***
Mam nadzieję, że się podobało i nie usnęliście... Ja wiem że wyszło krótkie i w ogóle ale zostało dodane po niedługim czasie więc chyba jest ok ^^... Cóż wiem że było trochę nudnawo, ale miałam ochotę na taką drobną akcję z wkurzeniem ANBU ^^. Wiem, że akcji nie było za dużo i w ogóle ale cóż poradzić... nie zawsze się tak da ^^. No dobra nie chce mi się więcej to pisać... (wiem leń jestem) Tak więc do zobaczenia przy następnej notce... Papa!