Kiedy prawdziwy Naruto zniknął
sprzed oczu ANBU dowódca postanowił zabrać głos.
-Musimy spróbować się stąd
wydostać!
-Ale kapitanie! – ANBU w masce
żaby zaoponował. – Przecież on powiedział, że to niemożliwe! Zostaniemy
spaleni! Jedyną możliwością jest ten pakt!
-Nie rozśmieszaj mnie! Tak łatwo
dałeś się nabrać?! To oczywiste, że on blefował!
-Nawet jeśli to on ma nad tym
miejscem całkowitą kontrolę. – Wtrącił spokojnie ninja z maską jastrzębia. –
Widzieliśmy wszyscy co zrobił sokołowi.
-To mogła być zwykła iluzja, albo
jakaś tania sztuczka. – Dowódca cały czas obstawał przy swoim.
-Nie, to na pewno nie to. Czułam
gorąco. Czyli to na pewno nie genjutsu. Chyba że jakieś niesamowicie potężne.
Musiałoby być niezwykle silne, a to niemożliwe żeby ten chłopak je opanował do
tego stopnia. W dodatku w tak młodym wieku. Nawet z pomocą Kyuubiego. Na
dodatek ten chłopiec to raczej typ ninjutsu i taijutsu. – Tym razem głos zabrał
sokół. – A jeśli chodzi o wyjście to sami widzieliśmy jak to działa. Nawet
jeśli jest jakiś sposób, żeby tą technikę zniwelować to my go nie znamy. A
wykombinowanie nowego sposobu zajęłoby nam bardzo dużo czasu. Za dużo. Jedynym
rozsądnym wyjściem jest ten pakt.
-Chcesz zdradzić wioskę?! –
Wydarł się kapitan.
-Nie zdradzić, ale wykorzystać
możliwość przeżycia.
-Nie mów, że zamierzasz to
podpisać!
-Owszem zamierzam. To mogłaby być
pułapka, ale nie sądzę żeby kłamał. A nawet jeśli to przynajmniej będziecie o
tym wiedzieli. Gdyby było tak jak mówisz i dzieciak by kłamał i złapał w
kolejną pułapkę to oznacza, że i tak byśmy zginęli, a zaryzykować warto. Poza
tym gdyby naprawdę chciał nas zabić mógł to zrobić od razu i nie proponować nam
tego paktu.
Kunoichi w masce zamilkłą, po
czym rozwinęła zwój i wyciągnęła kunai. Rozcięła nim sobie palec a następnie
napisała krwią swoje imię na zwoju. Reszta przyglądała jej się uważnie w ciszy.
Nagle rozległ się cichy głos.
-Cieszę się, że chociaż jedna
osoba dobrze wybrała.
To był klon blondyna stojący
przed jaskinią. Wcześniej najprawdopodobniej go nie widzieli, gdyż usiadł gdzieś
z boku. Z tego powodu kiedy Jinchuriki się odezwał wszyscy wystraszyli się i
jak jeden mąż spojrzeli w kierunku wyjścia, oczekując najgorszego. Całkiem o
nim zapomnieli przesz to wszystko, wiec nie ma się co dziwić. A klon Naruto
stał teraz spokojnie z lekkim uśmiechem na ustach. W końcu odezwał się znowu.
Kiedy wrócisz do wioski – Zwrócił
się do dziewczyny. – przekaz proszę Trzeciemu, że pożałuje, że mnie oszukał i
nie powiedział prawdy cały czas ukrywając TO. Będzie wiedział o co chodzi. –
Ostatnie zdanie dodał domyślając się, że ANBU nie za bardzo wie o co chodzi. –
Jestem tylko klonem, więc nawet jak opuścisz jaskinie, nie widzę sensu nawet
próbować mnie złapać. No i nie zapomnij o fakcie, iż podpisałaś pakt i nie
możesz mnie zabić. A żywego tak łatwo mnie nie złapiesz. Co do poinformowania
kogoś o zaistniałej sytuacji to rób jak uważasz. Nie widzę problemu i mało mnie
to obchodzi. A jeśli chcesz im jakoś pomóc to najlepiej przekonaj ich żeby
podpisali pakt, a nie kombinuj czy coś im przynoś. Naprawdę nie widzę w tym
sensu, bo owe rzeczy się spalą, jak już zresztą mówiłem.
Chłopak odwrócił się do nich
tyłem i już miał odchodzić kiedy coś sobie przypomniał.
-Jeszcze jedno. Ja również nie
mam zamiaru nikogo z was zabijać. Oczywiście pod warunkiem, że nie dacie mi ku
temu powodów ani żadnego pretekstu do takowych działań. – To mówiąc uśmiechnął
się po czym zniknął w dymie. [Yu: Ech te klony -_- Ja: Masz jakiś problem?
<uśmiech + kosa w ręku> Yu: Nie, żądnego.]
Kiedy wszystkie informacje już
dotarły do ANBU, a te ich kurze móżdżki już je przetrawiły , „sokół” [Ja: No
wiadomo o co chodzi nie? A sokół to rodzaj maski, więc się nie czepiać!
>_<] ruszył w kierunku wyjścia z jaskini dosyć niepewnym korkiem.
Przeszedł przez miejsce gdzie powinna znajdować się bariera i nic mu [Ja: temu
ANBU] się nie stało. Reszta ANBU widząc to i upewniając się, że to nie omamy po
kolei zaczęła wpisywać swoje imiona na zwoju. Co prawda dowódca miał pewne
wątpliwości, ale i on w końcu podpisał pakt. Mimo, że według niego były pewnie jakieś
ukryte warunki, o których oni nie wiedzieli, a pewnie dowiedzą się jak
przyjdzie co do czego, ale czasu nie cofnie. Kiedy już wszyscy opuścili grotę i
nie zostało w niej żywej duszy [Yu: Ale określenie… Ja: A chcesz w łeb?! Yu:
Nie dzięki. Obejdzie się ^^. Ja: -_-], zwój zniknął w dymie z
charakterystycznym „puff”. Nie minęło nawet kilka sekund, a wejście do jaskini
zajaśniało na czerwono, by ukazać na podłodze jaskini krąg, który po chwili
zniknął razem ze światłem bariery.
-Wygląda na to, że bariera
zniknęła. – Odezwał się jeden z shinobi.
-Taa… - Mruknął drugi.
-Dobra. Nie ważne. Nie mamy na to
czasu. Wracamy do wioski. – Rzucił dowódca i skierował się w stronę Konohy.
Pozostali poszli w jego ślady.
CDN.
Dzisiaj trochę krótko (znowu
-_-), bo nie miałam czasu. Co do tytułu – pozostawię to bez komentarza -_-. Po
prostu nie miałam za Chiny pomysłu. Wiem, że notka pewnie nudna, denna i mało
ciekawa. W ogóle mało się działo, ale natchnienia nie miałam. A przynajmniej
nie na ten rozdział. No może trochę ^^. Ale nie za wiele. Mogłabym co prawda
poczekać jeszcze trochę lub złączyć to z następną notką, ale wyszłoby chyba za
długie. No i obiecałam przecież, że notkę dam w święta nie? Więc tym bardziej
wyszła krótkawa bo mało czasy na pisanie notki miałam. Ledwo się do
kompa dorwałam zresztą. Poza tym leń jestem no i mam już pomysł na
kolejną notkę (chyba), jednak strasznie mi się nie chce. Ech no nic mówi się
trudno. Pozdro dla wszystkich ^^.
Yu: Tak, tak. Pozdrawiamy,
żegnamy i mówimy „do następnej notki!”
I: Nie ględź już i się żegnaj.
Yu: Siedź Cicho o sam się zegnam.
I: A co robię? W ogóle co się
taki gadatliwy zrobiłeś dzisiaj co?
Yu: -_- Pozostawię to bez
komentarza. Zresztą ty mnie nie pouczaj boś nie lepszy!
I: >_< Ty… <chce coś
jeszcze powiedzieć, ale A-chan wali go w głowę>
A: Weźcie się obaj zamknijcie i
będzie po sprawie! Tak więc ostatecznie wszyscy mówimy: „papa”!
I: Jak teletubisie…
A: <mord w oczach>
Yu: <śmieje się>
I: Grr…
A: Och! Ty też siedź cicho! <wali w łeb ich obu> A teraz
spać!!! <do czytelników> To była chyba najkrótsza notka w moim życiu,
chyba… Ale mówi się trudno. Tak więc teraz mówię krótkie „papa!” ^^ I do
następnej notki! ^^.