Przepraszam!!! <pada na
kolana> Wiem nie było mnie bardzo długo, ale spadło na mnie tyle roboty, że
hej! I jeszcze zostałam współautorką bloga! [akatsuki-na-wesolo ->
serdecznie zapraszam^^(to tak na marginesie)] A co za tym idzie dodatkowe
ilości roboty i obowiązków. Co do rozdziału to mam nadzieję, że nie uśniecie,
bo nie miałam zbytnio weny jak to napisać. Ale za to kolejny rozdział pojawi
się niedługo. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do czytania.
***
-Zwierzyna zamienia się w łowcę, a
łowca w zwierzynę. - Po czym znowu zamienił się w dym.
-Co do diabła? Kolejny klon?! -
warknął jeden z nich.
ANBU w końcu porządnie się wkurzyli.
Jednak im zwiał. Odwrócili się z zamiarem wyjścia z jaskini. Jednak kiedy tylko
mieli już przejść przez „granicę”, coś odrzuciło ich. Niewidoczna bariera. Ci
co byli najbliżej i dotknęli owej bariery ukazując jej działanie zostali
poważnie poparzeni. Naruto upewniając się, że nikogo z ANBU nie ma na zewnątrz
jaskini i wszyscy się złapali w jego drobną pułapkę, wyszedł ze swojej kryjówki
i uśmiechnął się drwiąco.
-Ty mały…!
ANBU już miał mu nawymyślać, ale
blondyn mu przerwał.
-Na twoim miejscu uważałabym na
słowa. – powiedział wciąż się uśmiechając. – Zważając na to w jakim jesteście
położeniu. Jednakże to wasz wybór. Ja wam tylko daję dobrą radę.
-Dobrą radę?! Phi! Nie rozśmieszaj
mnie gówniarzu! Co ty nam możesz zrobić?!
-Wiele. Na przykład zabić? – ANBU
zatkało. – W chwili obecnej jesteście na mojej łasce i mogę według mojego
„widzi mi się”, humoru czy tego co powiedzieli, zrobić z wami wszystko co tylko
mi się podoba.
-Nie ośmielisz się! – Warknął ANBU.
-Chcesz się przekonać? Może
zaczniemy od Ciebie? Lub… od tego obok?
Naruto wskazał palcem ninja, w masce
sokoła, stojącego po prawej stronie ANBU, z którym właśnie rozmawiał i który
prawdopodobnie tu dowoził.
-Co? Niby co chcesz zrobić?
-Zacznę może od… ognia? – Zapytał
sam siebie.
Wokół „sokoła” pojawił się okrąg z
ognią, tworzący w tej chwili słup aż pod sam „sufit”.
-Ponieważ jesteś kobietą – zaczął
Naru – odpuszczę Ci. Szczególnie, że nie możesz odpowiadać za błędy kapitana,
którym jak mniema jesteś. - Ostatnie słowa skierował do swojego poprzedniego
rozmówcy.
A mówiąc to pstryknął palcami i
ogień zniknął.
-Jak-ty-to…? – wyjąkał „sokół” – Zaraz! Skąd wiesz, że jestem kobietą?!
-Jak-ty-to…? – wyjąkał „sokół” – Zaraz! Skąd wiesz, że jestem kobietą?!
-Zapach. –odpowiedział Naru.
-Zapach? – dowódca nie zrozumiał.
-Tak, zapach. – Naru uśmiechnął się.
– Więcej wiedzieć nie musicie. Na razie was nie zabiję. Jeśli nie będziecie
próbowali wyjść nic wam się nie stanie. Jeśli jednak postąpicie inaczej, - tu
zrobił krótką przerwę i spoważniał – bariera was spali na popiół. Żadna
technika na to nie zadziała. Tylko ja mogę ją dezaktywować. Zrobię to kiedy się
oddalę na bezpieczną odległość. – Wszyscy ANBU mocno się zdziwili. – Jednakże,
-Tutaj Naru zaostrzył ton. – warunkiem jest, że obiecacie, że nie będziecie
mnie ścigać. Tylko wy, za innych nie można obiecywać co nie? –blondynek lekko
się uśmiechnął – Umowę podpiszecie krwią. – W jaskini pojawił się zwój. –
Wystarczy imię. Jeśli jednak podpiszecie a nie dotrzymacie umowy, stracicie
życie. W końcu to pakt podpisany krwią. Więc jak będzie?
-Oczekujesz od nas zdrady wioski?
-Nie. Po prostu nie będziecie mnie
ścigać. A jeśli otrzymacie takie zadanie to odmówicie. Nie będziecie musieli
ukrywać tej umowy, ale możecie. Innymi słowy oczekuję od was rozsądnego wyboru
ratującego wasze życia. Więc?
-…
-Nie oczekuję odpowiedzi
natychmiast. Zostawię tu mojego klona. Jeśli jedna osoba podpisze, tylko ta
jedna będzie mogła wyjść, jakby bariery nie było. Jeśli chodzi o powrót, to
dostarczenie tu czegoś. Jest to niemożliwe. Wszystko się spali. Tylko osoba, która
podpisała umowę nie. Po prostu nie napotka na niewidzialną ścianę. Fajna
technika nie? – Znowu ten drwiący uśmiech. – To ja się będę zbierał.
Naruto stworzył klona, a sam odszedł
na polankę. W całym tym zamieszaniu nawet nie zauważył kiedy przestało padać.
-*Kyuu?*
-*Hmm…?*
-*Co z tą techniką wyciągnięcia
cię?*
-*A co ma być?*
-*Możemy już się za nią zabrać?*
-*Nie! Musisz się jeszcze wiele
nauczyć.*
-*To nie mógłbym się tego nauczyć w
tej świątyni?!*
-*Nie! Tam będziemy przebywać tak
krótko jak się da. To zbyt niebezpieczne. Mogliby nas łatwo znaleźć.*
-*A tu niby jest bezpiecznie?!*
-*=_= Nie denerwuj mnie. Bardzo cię
proszę.*
-*o_O Ty „prosisz”? A to ci numer!
Ty mnie o coś prosisz! Hahahaha! Wielki Kyuubi no Kitsune prosi swojego
Jinchuriki żeby był cicho! Hahaha! Dobre!*
-*Naruto! Trochę powagi!*
-*A co mi z tej powagi?! Przez
ciebie miałem właśnie na głowie 5 oddziałów ANBU! A wcześniej jeszcze więcej!
Przez ciebie byłem traktowany jak śmieć w tej gównianej wiosce! Przez ciebie
nie miałem praktycznie nikogo! Przez ciebie straciłem swoje dzieciństwo! I to z
twojego powodu musiałem uciec z wioski! Przez ciebie wiele razy byłem na
granicy śmierci, a wioska tylko cieszyła by się z mojej śmierci, bo nie mieliby
w wiosce demona! Bo wszyscy mnie nienawidzili właśnie przez ciebie! To się robi
irytujące! Nie jestem, aż tak dobrze wyszkolony! Znam tylko kilka sztuczek,
których raczyłeś mnie nauczyć!*
-*Przeze mnie?* - Powiedział Kyuubi
jakimś takim dziwnym głosem. - Rozumiem… W takim razie ja już znikam.*
-*No i dobrze!*
Naruto był wściekły. „No bo po co to
było? I za kogo się on uważa do cholery?!” Takie myśli chodziły mu po głowie.
Kitsune zamilkł, co było bardzo dziwne. Ale blondyna jakoś to teraz nie
obchodziło. Nie panował nad sobą. Nawet nie zwrócił uwagi na ton głosu lisa
przed jego zamilknięciem. Nie zauważył tej zmiany. Nie pomyślał, że mogło go to
zaboleć. „Bo to przecież demon”. A czy demon nie może czuć? Może. I czuje.
--- Z
perspektywy Kyuubiego ---
Przywiązałem się do tego gówniarza.
I to cholernie. A nie powinienem. Więc czemu teraz tak mnie boli to co ten
smarkacz powiedział? Nawet jeśli nie zdawał sobie sprawy, nie panował nad tym
co mówi, bo był zły. To co z tego?! To go nie usprawiedliwia. Cholera! Co ja
mam zrobić?! Irytujący człowiek! [Yu: I tak oto zakończyła się ich mentalna
rozmowa. Ja: Taa… Chyba kłótnia -_-. Yu: Jak zwał, tak zwał. Ja: Cihco tam! ^^
Ale porządnie się pokłócili, oj tak... Yu: Prwie jak stare dobre
małżeństwo ^^. Ja: Prawie robi wielką różnicę Yu-chan~. Yu: Nie mów do mnie
„Yu-chan” <zły>! Ja: Dobrze Yu-chan~ ^^. Yu:
>_<.].
CDN
***
Cóż... Mam nadzieję, że nie sunęliście. Bardzo, ale to bardzo przeoraszam, że notka pojawia się tak późno. Ale, tak jak obiecałam dodałam ją w weekend. Mam mnóstwo roboty, ale już się biorę za kolejny rozdział i planuje go daodać w święta. Tak w nagrodę: Za taką zwłokę z obecnym rozdziałem, jego długość (bo trochę krótki chyba jest nie?) i z okazji Mikołaja i świąt. Niestety teraz już muszę kończyć, więc kończę ględzić i pozdrawiam Was bardzo serdecznie ^^. Do następnej!
Ha! Pierwsza :DNo ładnie ładnie i co ty gadasz, że można usnąć?! To było wręcz świetne, to była chyba jedna z twoich najlepszych jak dotąd notek :)Naprawdę jestem pod wrażeniem, zwłaszcza pomysłu o barierze i przysiedze krwi. Ojojoj... Naruto ładnie skrzywdził Kyuubiego ;xMam nadzieje, że jednak się pogodzą :DPozdrawiam i czekam na next :)T.M.[Historia-Nadziei]Ps: U mnie jest nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNo no... ciekawe milordzie! Twierdzisz że miałbym przysnąć podczas czytania tego?!?!?! It's not possible! Piszesz ciekawie, a kto teraz mówi "VETO!" może już pakować się, jechać do stanów, kupić jakąś klamkę i palnąć sobie w pusty łeb.Tak rzecze wódz Szczota, Howgh!
OdpowiedzUsuńNikt nie zasnął nie martw się! ^^ Notka fajna. Akcja z ANBU mi się podobała ^^ Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńKamera ustawiona? Tak? Jestem już na stacji? Dobra, to zaczynam.Ekhem... Po pierwsze przepraszam za tak długą nieobecność (choć w sumie ja bym się cieszyła, że w końcu "ta baba się zamknęła" xD). Teraz powinno się to zmienić - powrócić do poprzedniego, co rozdziałowego stanu - choć nic nie obiecuję. Skoro formalności za mną, to przejdę do noty.W sumie nie było "aż" tak źle, nie mówię jednak, że było jakoś specjalnie dobrze. Tylko tak... przeciętnie, nijako. Można powiedzieć, że od pierwszego rozdziału zrobiłaś niewielki krok w przód i się zatrzymałaś. No, ale to dopiero siódma część opowiadania, więc narzekać nie będę.Kolejny raz doczepię się tutaj słabości ANBU - jak już mówiłam, jest to elitarny oddział, skrytobójcy itp. itd. Jak sama napisałaś Naruto zna jedynie kilka sztuczek (cytuję: "(...)Nie jestem, aż tak dobrze wyszkolony! Znam tylko kilka sztuczek, których raczyłeś mnie nauczyć!(...)"). Nie mam pojęcia, jak mogli się oni na brać na zwykłe klony... Bo nie wierzę, że nie mieli w swoich szeregach żadnego Hyuugi, ani chociażby takiego Kakashiego - bo z tego co wiem, facet swego czasu był właśnie jednym z nich. Choć w sumie ANBU nigdy mądrością nie grzeszyło (a bynajmniej w FF, bo na anime ludzie nie zwykli się AŻ TAK wzorować - i Bogu dzięki! Cóż by wyszło z ich prozy, gdyby zerżnęli wszystko jak leci?).Dość często używasz potocznych słów (nie mówię, że to źle), błędów stylistycznych nie naliczyłam wiele, brakowało kilku przecinków, ortografia na dość wysokim poziomie (co masz z dyktand przeprowadzanych w tym okropnym miejscu tortur zwanym potocznie szkołą?). Czasem nie potrafisz przelać swoich myśli na papier, a niektóre dialogi wyglądają na sztuczne. Jeśli chodzi o całość notki - jest ona jedną z gorszych, wyjątkowo krótka (ale możliwe, iż mam takie wrażenie po tych 10-stronicowych opowiadaniach na forum...), słowem - niezbyt dobra.
OdpowiedzUsuńWeeeeee....!!!! Świetna notka! Z ogromną (jak cholera) niecierpliwością czekam na nexa! Pozdrawiam...Saspik
OdpowiedzUsuńJestem Ci bardzo wdzięczna za Twój szczery komentarz i bynajmniej nie mam Cię dość. Wręcz przeciwnie ^^. Cieszę się, że jest przynajmniej 1 osoba, która mówi co myśli i nie kłamie. Nie mówię, że inni kłamią. Po prostu w życiu spotkałam się tyle razy z kłamstwem, że najzwyczajniej w świecie szkoda gadać. Jestem jak najbardziej otwarta na krytykę (ostry komentarz czasami jest potrzebny i daje tak zwanego "kopa", który motywuje do rozwijania się) i cieszę się, że znalazł się ktoś taki kto zwrócił mi uwagę na moje błędy. Tak więc w żadnym wypadku nie mam ci niczego za złe. Co do tematu ANBU. Może i jest to elitarny oddział, ale kto by się spodziewał, że siedmiolatek zna Kage Bunshin no jutsu? Ina dodatek potrafi zrobić tyle klonów. W końcu, jak w wielu odcinkach anime mówiono, jest to bardzo zaawansowana technika, z której wykonaniem ma problemy nawet dorosły ninja. A co dopiero siedmiolatek. Nawet w anime jego przeciwnicy się dziwili, że potrafi coś takiego, a i tak był tam starszy. Nie ma się co dziwić, że się złapali. No a poza tym, nikt nie mógł przypuszczać, że Uzumaki potrafi zrobić taką potężną barierę. No i jeszcze pakt. Po prostu go nie docenili. Ja na ich miejscu pewnie też bym się złapała w taką pułapkę. Hmm... Mówisz, że nie wierzysz, że nie było z nimi żadnego Hyuugi? Ja tam się nie dziwię. Hyuuga to nie całą wioska, a poza tym ja ich nie lubię (no oprócz Nejiego, a on jest jeszcze za młody) i raczej rzadko będą się pojawiać w notkach. Zresztą nie miałam zamiaru ułatwiać Konoszanom zadania ^^. Kakashi - cóż... Przyznaję się bez bicia, że zupełnie o nim nie pomyślałam. A szkoda bo byłoby zdecydowanie zabawniej. No, ale co ja teraz poradzę? Mówi się trudno.Odnośnie używania potocznych słów, to po prostu chciałam, żeby była taka normalna atmosfera (no i wypowiedź), a nie jakaś sztuczna. No bo wyobraź sobie Naruciaka mówiącego: "Jest mi niezmiernie miło, iż zechcieliście się pofatygować, aż tuta, ażeby mnie złapać.. Jednakże nie mogę Wam na to pozwolić, gdyż chciałbym przeżyć jeszcze kilka ładnych i wesołych poranków, czy nawet lat." - No nie przesadzajmy. Mogłabym tak pisać, ale co to by było? Poza tym po ostatniej lekcji języka polskiego, na której to mówiliśmy o różnych stylach językowych (oficjalnych, potocznych itd.) po prostu mam uraz do języka oficjalnego. Brrr... na samą myśl, po plecach przechodzą mi ciarki! No, ale postaram się jakoś przemóc tą moją niechęć. Mówisz, że ortografia na dość dużym poziomie? o_O W szkole by nauczycielka szok przeżyła. No, ale z drugiej strony jest przecież word co wyrazy źle napisane podkreśla nie =_=? Że też w szkole czegoś takiego nie ma T.T... Notka rzeczywiście jest krótkawa i nie jestem z niej jakoś szczególnie zadowolona, no ale cóż... Jakoś przeżyję. No ale długością to sama się załamałam (szczególnie w porównaniu do mojej notki na innym blogu, na którym niedawno zostałam współautorką =_= tam mi 1 notka zajęła prawie 8 i pół wordowych stron o_O serio.).P.S. Odpowiadam tutaj i teraz bo nie wiem czy podczas publikowania notki na blogu będę miała czas, żeby to zrobić. Jeszcze raz dziękuję za szczerość i pozdrawiam serdecznie ^^.
OdpowiedzUsuńWidzę, że parę osób już się udzieliło, a więc nadeszła moja kolej. Dołączam się częściowo do krytyki wyżej jeśli chodzi o ANBU i umiejętności młodego Naruto, ale nie uważam, że jest zła notka (na pewno stoi pół klasy wyżej od moich :P), ale rzeczywiście dialog między ANBU a Uzumakim rzeczywiście jest jakiś odrealniony. Zapraszam też do siebie na: naruhina-loveandfight.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńCałe twoje opowiadanie jest super! Wybacz, że wcześniej nie komentowałam, ale niestety jestem bardzo leniwa... Jakby co to dodaje cię do linków Mój blog:http://naruciak-story.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuń