No dobrze moi drodzy. Po wielu trudach i
kompletnym, chwilowym braku weny udało mi się napisać notkę ^^. Mam nadzieję że
się spodoba bo jak nie to Kyuubiego naślę ^^. W końcu ja się tu biedna męczę a
wy co? Miałoby się nie podobać? No w sumie jest to możliwe, ale... dobra nie
ważne już bo się na mnie Yu krzywo patrzy jakby zaraz miał mnie zgwałcić za to
gadanie głupie o_O. Tak więc krótko i na temat. Notka dedykowana: Inchest,
która bardzo mi pomogła pewnie nawet nie zdając sobie z tego sprawy (Szczegóły
wyjaśnimy na dole), oraz Fadziulce w ramach przeprosić
i mojej pokornej, przepraszającej postawy. Naprawdę przepraszam, że cię nie
poinformowałam... Ale to nie moja wina!!! To przez pewną osobę, która mnie
zagadała na GG i zapomniałam! To się więcej nie powtórzy (chyba)! No i nie
wiedziałam czy chcesz być informowana czy nie i dylemat miałam i potem mi z
głowy wypadło i...<widzi wzrok Yu> yyy... dobra... To zapraszam do
czytania notki^^! <nerwowo się rozgląda i stara się znaleźć coś czym mogłaby
się obronić>
***
Kilka
kilometrów od wioski Mgły. Przy ognisku siedzi blondwłosy chłopak, a obok niego
stoi postać z pomarańczowej chakry.
-Wiesz Kyuu, trzeba ci wymyślić jakieś imię.
-Hę? Imię?
-Nom, imię. Przecież nie będę do ciebie wołać: "Hej Kyuubi...".
-A po co miałbyś wołać? Będziemy się przecież porozumiewać w myślach.
-Przecież kiedyś będziesz musiał wyjść. Zresztą wspomniałeś jakiś czas temu o technice, dzięki której będziesz mógł wyjść z mojego ciała i przybrać realną postać zwierzęcia, a nie taką jak teraz - z chakry.
-Serio? =O_O=
-Ta... -_-
-Dziwne... nie przypominam sobie...
- -_-
-No cóż, rzeczywiście jest taka technika. A nawet jest taka, żebym przyjął formę człowieka.
-Naprawdę?! Nic mi o tym nie mówiłeś!
-Ech no bo jest, ale na nauczenie tego typu technik potrzeba sporo czasu. O ile w ogóle da się ich ot tak nauczyć. Innymi słowy potrzeba również zaufania i jest to bardzo ryzykowne.
-Jakoś sobie poradzimy. To od czego mam zacząć?
-=O_O= Ty... Mówisz serio?
-No tak. Dlaczego miałbym żartować Kyuu?
-Yyy...- Kyuubi był szczerze zdziwiony taką reakcją blondyna. - *Zwariował?Czy on sobie zdaje sprawę co chce zrobić?* - Takie myśli kołatały się po głowie lisa. Ale nie ma się mu co dziwić. W końcu jest Kuubim no Kitsune. Najgorszym, najokrutniejszym, najpotężniejszym i najbardziej podstępnym ze wszystkich bijuu (Ja: chyba każdy wie o co biega). A ten dzieciak chce go ot tak wypuścić jakby zapomniał o tym fakcie. Czy on mu aż tak ufa?
-Kyuu? Co ci? Marnie wyglądasz.
-Naruto... Ty...
-Hmm?O co chodzi? Stało się coś? - blondyn wyglądał jakby rozmawiali o pogodzie i właśnie dowiedział się, że przyszła poczta, a ktoś włączył TV. (Ja: Wiem, głupie porównanie, ale chodzi o to że podszedł do tego na luzie i tylko ciut bardziej zainteresował go stan Kyuubiego.)
-Heh...- Lis uśmiechnął się lekko. Ktoś patrzący z boku mógłby pomyśleć, że demon drwi sobie z chłopca (Ja: co było normą jak na demona itd. ^^)lub po prostu patrzy na niego z politowaniem, że ten się o niego martwi. (Yu: Gdyby w ogóle ten uśmiech widzieli, bo to chakra była. A Naru to co innego. On go widzi trochę inaczej... tak podświadomie =_=).Ale niebieskooki widział w tym spojrzeniu głęboko, na dnie, radość.Choć nie zdawał sobie sprawy z tego, że to jego słowa i decyzja były tego powodem. - Nic takiego młody. Tylko strasznie dziwny jesteś.
-Potraktuję to jako komplement Kyuu ^^. W końcu to rzadkość.
-Nie przesadzaj!
-Hihi... To co z tą techniką? Jak się ją robi?
-Hę?Żartujesz?! Najpierw musisz opanować całkowitą kontrolę nad chakrą.Daleka droga przed tobą Naruto. Będziesz się musiał sporo nauczyć.
-No to zacznijmy teraz. Już trochę umiem, więc dalsza nauka pójdzie łatwo.
-A gdzie ci się tak spieszy?
-Ehh...-_-. Mam zaledwie 7 lat, chcę mieszkać i żyć w wiosce pełnej ninja, nie mam dokumentów i pozwolenia na wejście. Nie wpuszczą mnie ot tak do wioski. Muszę mieć jakiegoś prawnego "opiekuna", który mnie w razie czego obroni.
-Innymi słowy mam robić za ochroniarza i tatulka =_=.
-W pewnym sensie i tylko na pokaz. No bo jakby to wyglądało? Siedmiolatek nie będący nawet ninja i nie uczęszczający do akademii, o lisich bliznach i ogromnej chakrze, pokonał zawodowych ninja. Od razu się skapną że coś jest nie tak.
-Nie musisz od razu ich pokonywać.
-Nawet ucieczka im byłaby podejrzana. To wyszkoleni zabójcy a pozwoliliby uciec dzieciakowi? Nie żartuj sobie.
-A Konoszanie?
-Oni to słabeusze, zresztą wiedzieli o Tobie, a ci nie muszą.
-No w sumie masz rację...
-Ja zawsze mam rację. Więc co z tą nauką?!
-Tonie jest na to odpowiednie miejsce. Tu mogę cię jedynie nauczyć kilku przydatnych jutsu. Nic więcej. Poza tym tą technikę trzeba wykonać w pewnej świątyni znajdującej się na wschodzie. Tam też cię jej nauczę. Ana razie pora na katon* - to mówiąc lis się jakoś tak dziwnie wyszczerzył.
-To do roboty... - I zaczęli naukę jutsu ognia ^_^.
-Wiesz Kyuu, trzeba ci wymyślić jakieś imię.
-Hę? Imię?
-Nom, imię. Przecież nie będę do ciebie wołać: "Hej Kyuubi...".
-A po co miałbyś wołać? Będziemy się przecież porozumiewać w myślach.
-Przecież kiedyś będziesz musiał wyjść. Zresztą wspomniałeś jakiś czas temu o technice, dzięki której będziesz mógł wyjść z mojego ciała i przybrać realną postać zwierzęcia, a nie taką jak teraz - z chakry.
-Serio? =O_O=
-Ta... -_-
-Dziwne... nie przypominam sobie...
- -_-
-No cóż, rzeczywiście jest taka technika. A nawet jest taka, żebym przyjął formę człowieka.
-Naprawdę?! Nic mi o tym nie mówiłeś!
-Ech no bo jest, ale na nauczenie tego typu technik potrzeba sporo czasu. O ile w ogóle da się ich ot tak nauczyć. Innymi słowy potrzeba również zaufania i jest to bardzo ryzykowne.
-Jakoś sobie poradzimy. To od czego mam zacząć?
-=O_O= Ty... Mówisz serio?
-No tak. Dlaczego miałbym żartować Kyuu?
-Yyy...- Kyuubi był szczerze zdziwiony taką reakcją blondyna. - *Zwariował?Czy on sobie zdaje sprawę co chce zrobić?* - Takie myśli kołatały się po głowie lisa. Ale nie ma się mu co dziwić. W końcu jest Kuubim no Kitsune. Najgorszym, najokrutniejszym, najpotężniejszym i najbardziej podstępnym ze wszystkich bijuu (Ja: chyba każdy wie o co biega). A ten dzieciak chce go ot tak wypuścić jakby zapomniał o tym fakcie. Czy on mu aż tak ufa?
-Kyuu? Co ci? Marnie wyglądasz.
-Naruto... Ty...
-Hmm?O co chodzi? Stało się coś? - blondyn wyglądał jakby rozmawiali o pogodzie i właśnie dowiedział się, że przyszła poczta, a ktoś włączył TV. (Ja: Wiem, głupie porównanie, ale chodzi o to że podszedł do tego na luzie i tylko ciut bardziej zainteresował go stan Kyuubiego.)
-Heh...- Lis uśmiechnął się lekko. Ktoś patrzący z boku mógłby pomyśleć, że demon drwi sobie z chłopca (Ja: co było normą jak na demona itd. ^^)lub po prostu patrzy na niego z politowaniem, że ten się o niego martwi. (Yu: Gdyby w ogóle ten uśmiech widzieli, bo to chakra była. A Naru to co innego. On go widzi trochę inaczej... tak podświadomie =_=).Ale niebieskooki widział w tym spojrzeniu głęboko, na dnie, radość.Choć nie zdawał sobie sprawy z tego, że to jego słowa i decyzja były tego powodem. - Nic takiego młody. Tylko strasznie dziwny jesteś.
-Potraktuję to jako komplement Kyuu ^^. W końcu to rzadkość.
-Nie przesadzaj!
-Hihi... To co z tą techniką? Jak się ją robi?
-Hę?Żartujesz?! Najpierw musisz opanować całkowitą kontrolę nad chakrą.Daleka droga przed tobą Naruto. Będziesz się musiał sporo nauczyć.
-No to zacznijmy teraz. Już trochę umiem, więc dalsza nauka pójdzie łatwo.
-A gdzie ci się tak spieszy?
-Ehh...-_-. Mam zaledwie 7 lat, chcę mieszkać i żyć w wiosce pełnej ninja, nie mam dokumentów i pozwolenia na wejście. Nie wpuszczą mnie ot tak do wioski. Muszę mieć jakiegoś prawnego "opiekuna", który mnie w razie czego obroni.
-Innymi słowy mam robić za ochroniarza i tatulka =_=.
-W pewnym sensie i tylko na pokaz. No bo jakby to wyglądało? Siedmiolatek nie będący nawet ninja i nie uczęszczający do akademii, o lisich bliznach i ogromnej chakrze, pokonał zawodowych ninja. Od razu się skapną że coś jest nie tak.
-Nie musisz od razu ich pokonywać.
-Nawet ucieczka im byłaby podejrzana. To wyszkoleni zabójcy a pozwoliliby uciec dzieciakowi? Nie żartuj sobie.
-A Konoszanie?
-Oni to słabeusze, zresztą wiedzieli o Tobie, a ci nie muszą.
-No w sumie masz rację...
-Ja zawsze mam rację. Więc co z tą nauką?!
-Tonie jest na to odpowiednie miejsce. Tu mogę cię jedynie nauczyć kilku przydatnych jutsu. Nic więcej. Poza tym tą technikę trzeba wykonać w pewnej świątyni znajdującej się na wschodzie. Tam też cię jej nauczę. Ana razie pora na katon* - to mówiąc lis się jakoś tak dziwnie wyszczerzył.
-To do roboty... - I zaczęli naukę jutsu ognia ^_^.
------ Wioska Kumo-gakure ------
-Hmm...Więc
to tak... Rozumiem. Wracaj do pracy przy barze. - Gruby mężczyzna z papierosem
w ustach skończył właśnie rozmowę z pracownikiem swojego lokalu. Dotarło do
niego, że dzieciak, którego wynajął, a raczej, który sam go znalazł gdy on
potrzebował znaleźć człowieka, który zabiłby jego konkurenta. Nie spodziewał
się, że wykona zadanie. Ba! Był pewien, że zawali. Dzieciak nie chciał zapłaty
z góry więc się zgodził. Gdyby go złapali zrobiłoby się zamieszanie i ofiara by
się przestraszyła. Może nawet by całkiem odpuścił. Kiedy już wszystko by się
uspokoiło i gostek poczuł by się w miarę bezpiecznie, on wynająłby kogoś
lepszego kto załatwiłby sprawę. A nawet gdyby chłopak zrobił swoje to mało
możliwe było, że udałoby mu się uciec. A w takim przypadku pozbyłby się
konkurenta za darmo. Jednak okazało się, że dzieciak nie dość że bezbłędnie
wykonał zadani i nie dał się złapać to na dodatek zrobił to tak, że do tej pory
nikt nie wie o śmierci tego dziada. Nawet on sam nie wiedział o tym. Co prawda
pewności przez to nie ma, że naprawdę zabił, ale powiedział, że po pieniądze
przyjdzie innym razem. A to znaczy, że raz: chce poczekać żeby po wyjściu
sprawy na światło dzienne nikt nie zwrócił na niego uwagi i nie znalazł go... i
dwa: chce poczekać, aż będziemy wiedzieli o śmierci ofiary, żebyśmy mieli dowód
wykonania zlecenia. Sprytny dzieciak. Gdyby nie jego wiek, można by pomyśleć,
że siedzi w tym od wielu lat i ma spore doświadczenie. Ale 13latek mający wieloletnie doświadczenie
zabójcy? To już lekka przesada. A jeszcze musiał się tego wszystkiego nauczyć.
Kiedy niby w takim razie musiał to zacząć? Przed narodzeniem chyba... Wielu
ninja uczy się takich rzeczy przez całe życie, a ten ich ot tak wykiwał.
Po głębokim przemyśleniu sprawy "szef", bo tak go wszyscy nazywali, (Ja: choć był tylko właścicielem i grubą ^^. Wysooooko postawioną osobą ^^) rozkazał dwójce mężczyzn zrobić coś z facetem leżącym na podłodze, w jego lokalu, a następnie wstał i ruszył przygotować odpowiednią kwotę za zlecenie. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy po te pieniądze przyjdzie.
-Skoro jest taki dobry - odezwał się gruby - może mi się jeszcze przydać. Może nawet uda mi się zrobić z niego swojego oddanego sługę i będzie robił za ochroniarza jak się go dobrze wytrenuje. W końcu mimo wszystko to jeszcze dzieciak, a w tym wieku dzieci są bardzo podatne na innych. -mężczyzna uśmiechnął się złowieszczo.
Wróćmy teraz do owego chłopca. Znajdował się on w jednym z pobliskich moteli, umiejscowionych na obrzeżach wioski, w slumsach. Nie potrzebował jakiejś pięcio-gwiazdkowej wygody. Ważne żeby było łóżko, prysznic i w miarę bezpiecznie od ANBU. Daleko od wszelkich podejrzeń i tak by nikt go nie rozpoznał. A do tego wystarczyło tu mieć gotówkę i nikt cię nie widział, nikt nic nie wie. Nie było cię tu.
-Robi się późno... Jak tylko załatwię sprawy w tej wiosce, będę musiał wreszcie zabrać się za poszukiwania. - Czarnowłosy mruczał do siebie, leżąc na łóżku z rękami założonymi za głowę i zamkniętymi oczami (Yu: mówienie do siebie jest oznaką choroby ^^. Ja: co racja to racja, ale zamknij się już). -Zdobyłem już wystarczająco informacji. Jak wszystko pójdzie dobrze to już wkrótce cię spotkam. - Tu chłopiec otworzył swe krwistoczerwone oczy i uśmiechnął się drwiąco. - Zastanawia mnie jak zareagujesz.Ciekawe czy mnie jeszcze pamiętasz, nii-san*...
Po głębokim przemyśleniu sprawy "szef", bo tak go wszyscy nazywali, (Ja: choć był tylko właścicielem i grubą ^^. Wysooooko postawioną osobą ^^) rozkazał dwójce mężczyzn zrobić coś z facetem leżącym na podłodze, w jego lokalu, a następnie wstał i ruszył przygotować odpowiednią kwotę za zlecenie. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy po te pieniądze przyjdzie.
-Skoro jest taki dobry - odezwał się gruby - może mi się jeszcze przydać. Może nawet uda mi się zrobić z niego swojego oddanego sługę i będzie robił za ochroniarza jak się go dobrze wytrenuje. W końcu mimo wszystko to jeszcze dzieciak, a w tym wieku dzieci są bardzo podatne na innych. -mężczyzna uśmiechnął się złowieszczo.
Wróćmy teraz do owego chłopca. Znajdował się on w jednym z pobliskich moteli, umiejscowionych na obrzeżach wioski, w slumsach. Nie potrzebował jakiejś pięcio-gwiazdkowej wygody. Ważne żeby było łóżko, prysznic i w miarę bezpiecznie od ANBU. Daleko od wszelkich podejrzeń i tak by nikt go nie rozpoznał. A do tego wystarczyło tu mieć gotówkę i nikt cię nie widział, nikt nic nie wie. Nie było cię tu.
-Robi się późno... Jak tylko załatwię sprawy w tej wiosce, będę musiał wreszcie zabrać się za poszukiwania. - Czarnowłosy mruczał do siebie, leżąc na łóżku z rękami założonymi za głowę i zamkniętymi oczami (Yu: mówienie do siebie jest oznaką choroby ^^. Ja: co racja to racja, ale zamknij się już). -Zdobyłem już wystarczająco informacji. Jak wszystko pójdzie dobrze to już wkrótce cię spotkam. - Tu chłopiec otworzył swe krwistoczerwone oczy i uśmiechnął się drwiąco. - Zastanawia mnie jak zareagujesz.Ciekawe czy mnie jeszcze pamiętasz, nii-san*...
CDN
nii-san*- To wyrażenie oznacza "starszy brat". Czasami stosowane do określenia czyjegoś starszego brata. Tu jednak chodzi o swojego rodzonego ^^.
Codo znaczenia słowa bijuu... jeśli ktoś nie wie to lepiej niech się nie przyznaje... Tak na wszelki wypadek: "bijuu" - to określenie ogoniastych bestii.
***
Tak więc notka już jest. Zauważcie proszę, że jest dłuższa od poprzedniej i chyba jest więcej akcji. Jestem z niej zdecydowanie bardziej zadowolona niż z poprzedniej. Pierwotnie miała to być krótka notka ponieważ nie miałam weny i pomysłu. Niby miałam już zaplanowane co i jak, ale gorzej z przelaniem tego w słowa. I tu dziękujcie Inchest! Jej komentarz baaaardzo mnie zmotywował i nagle ni z tego ni z owego oświeciło mnie i wena wróciła. Już wiedziałam jak to napisać. Jak już zauważyliście od poprzedniego rozdziału występuje nowa postać. No,co prawda nie sądziłam że kolejną wzmiankę o tym tajemniczym gostku dam tak wcześniej, ale jakoś tak wyszło. Nigdy nie sądziłam że pozytywne komentarze mogą być tak motywujące ^^.
Yu: Inchest... twoje rozumowanie i pomysły są bardzo trafne i bliskie prawdy. I muszę ci powiedzieć, że jesteś blisko, ale szczegółów nie podam bo mnie A-chan zabije.
No to skoro Yu już skończył ujawniać pewne rzeczy <morderczy wzrok na Yu>.
Yu: <niewinna minka> ^^.
=_=To w takim razie przejdźmy dalej... Saspik ciesz się bo notka serio miała być tak krótka jak mówiłam. I gdyby nie Inchest i jej motywujący komciak byłaby tylko ta część o samym Naru i na dodatek bez niektórych momentów... Więc jeszcze krótsza. Bądź jej wdzięczny.
Chciałam bardzo serdecznie powitać nowych czytelników.
Yu: Tak więc Karcia oraz Keecia26 bardzo nam miło, że blog was zainteresował.
Kolejna ważna sprawa: PROSZĘ ZGŁASZAĆ POMYSŁY NA IMIĘ DLA KYUU!!! Byłabym bardzo wdzięczna. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję że się podobała nocia bo się na męczyłam porządnie. Do następnej ^^.