środa, 25 stycznia 2012

Rozdział XI – „Imię i prawdziwy ojciec”

No dobrze ludziska. Ogłaszam wszem i wobec, że oto ja wielka A-chan… <dostaje w łeb od Itachiego> echem… to znaczy, że oto postanowiłam napisać w końcu notkę po baaardzo długich ględzeniach kilku nieznośnych osób, a szczególnie Sethu. Tak, tak to jego wina, że…
I: Chyba zasługa…
Cicho! Ja mówię! >_< Tak czy inaczej on miał w tym największy udział… niestety… -_-. No, ale odbiegamy od głównego wątku, czyli notki. Rozdział, cóż powiedzieć… taki sobie. Nie miałam zbyt dużo weny i w ostatniej chwili postanowiłam zmienić imię Kyuubiego, które w tym rozdziale się właśnie pojawi po raz pierwszy. Tak więc radujcie się!
Yu: <ponaglający wzrok> A-chan… Pospiesz się. Mam ci przypomnieć…
Dobra już dobra. Chciałam jeszcze bardzo, ale to bardzo podziękować za taką ilość komentarzy (choć część z nich jest moja, gdyż odpowiadałam na komentarze. Głównie Inchest) i ogroooomną ilość wejść. No i witamy wszystkich nowych czytelników, k™órych zresztą jest bardzo dużo i serdecznie pozdrawiamy tych co zostawili po sobie ślad.  Rozdział, więc dedykuję:
  • Inchest – Za to, że jeszcze cię nie zanudziłam i wciąż z nami jesteś. No i oczywiście za tak wielką pomoc jaką mnie (świadomie lub nie) obdarzyłaś.
  • Sethu – Za to twoje ponaglanie -_-. No i za to, że jeszcze cię nie zamęczyłam tymi rozmowami ^^. A te groźby to są karalne!!! >_<
  • Fadziulce – W końcu napisałaś notkę! No i pomogłaś mi z tym imieniem ^^.
  • Martini – jestem pod wrażeniem jak szybko piszesz te notki o_O. Co nie zmienia mojego zdania, że chcę więcej ^^. (Choć sama piszę rzadziej, ale co tam ^^’’)
  • GeKoN – Witamy cię na blogu i oczywiście będziemy informować ^^.
  • TobiMilobi – Miałam cię powitać wcześniej, jednakże obawiam się, iż posiadam sklerozę wieku młodego (o ile tak istnieje ^^”). No i chcę cię zmotywować do napisania notki ^^.
  • m2aster – Również miałam cię powitać wcześniej, ale jak widzisz (powó podobny jak wcześniej) jakoś to nie wyszło.
Skoro już wszystkie sprawy odnośnie dedykacji zakończone to…
I: <zniecierpliwiony> To zapraszamy do czytania i mamy nadzieję, że wypowiedź A-chan was nie zanudziła na śmierć, a notka nie uśpi.
Ej!
Yu: <zatyka usta A-chan i związuje ją> Zapraszamy do czytania ^^’’.

***

Naruto obudził się z silnym bólem głowy i gorączką. Mało pamiętał z tego co stało się po przejęciu jego ciała przez Kyuubiego. Nie był też pewien czy lis wciąż się na niego gniewa, więc zrezygnował z zapytania go o to. Wstał i lekko się zachwiał. Coś mu nie pasowało. Nie dane mu było się nad tym długo zastanawiać, bo usłyszał jak zaczyna mu burczeć w brzuchu.
-*No tak, od jakiegoś czasu mało jadam i na dodatek rzadko. Czyżby to było to? A zresztą… Nieważne już! Głodny jestem!*
Po tym krótki monologu przeprowadzonym w myślach, chłopiec skierował się w kierunku… ogniska?!
-*O_o Skąd tu ognisko?! Nie przypominam sobie nic takiego!*
Blondyn zaczął się zastanawiać jak dużo nie pamięta. Zauważył też jakieś usmażone ryby i menzurkę z wodą. Zjadł trochę, napił się i skierował w stronę zbiornika wodnego. Nagle usłyszał czyjś dziwny głos.
-A pan to dokąd się wybiera?
Chłopak stanął jak wryty i powoli się obrócił. Jego oczom ukazał się Kyuubi (a raczej chakra) z uśmiechem na pysku. Po chwili jednak spoważniał i patrzył na chłopaka karcącym wzrokiem. On nie za bardzo wiedział co złego zrobił i jak ma się zachować, więc postanowił to trochę obrócić w żart.
-Rany… Kyuu… Nie strasz mnie tak… To nie haloween.
-…
-Yyy…
-Siadaj i się nie ruszaj. – Powiedział srogo lis.
-Ale… - Blondyn się lekko przestraszył, bo co jak co, ale rzadko widział tak wkurzonego swojego bijuu.
-Żadnego „ale”! Zaraz jak tu dotarliśmy straciłeś przytomność i żeby cokolwiek zrobić musiałem się męczyć i wyjść z twojego ciała „o własnych siłach”! Nie mam zamiaru znowu się o ciebie martwić jak mi tu padniesz jak kłoda!
-o_O To o to ci chodziło…
-=_=
-Ale ja czuję się dobrze i mogę śmiało…
Nie dokończył, bo stracił równowagę i gdyby nie Kyuu to zaliczyłby spotkanie z matką ziemią.
-Ta… Właśnie widzę…
-…
-Siadaj i koniec gadania.
-Nie czepiaj się no… po prostu za mało zjadłem i…
-Powiedziałem siad!
-Tak jest!
Blondyn usiadł natychmiast wiedząc do czego ten nieobliczalny bijuu jest zdolny.

----- Retrospekcja -----

-Powiedziałem nie! – Blondyn kłócił się o coś z lisem, który w tej chwili znajdował się obok niego w postaci chakry.
-Nawet mnie nie denerwuj… - Warknął lis.
-Oj tam... Powiedziałem, że nie mam zamiaru wchodzić do tej lodowatej wody i jeszcze się przeziębić bardziej!
-Grr... Przestań jęczeć u diabła! Nie mam zamiaru udusić się przez ciebie i twój smród!
-Że niby śmierdzę?!
-A i owszem!
Lis, a raczej chakra o ludzkim kształcie, wkurzył się i chwycił swojego jinchuuriki za kołnierz bluzy i wrzucił go do zbiornika wodnego znajdującego się zaledwie kilka metrów dalej. Po chwili sam również znalazł się w wodzie i przytrzymał chłopaka chwilę pod wodą. Kiedy zauważył, że niebieskookiemu zaraz zabraknie tlenu podniósł go nad powierzchnię, by mógł zaczerpnąć powietrza. Następnie znowu wsadził do pod wodę i znowu wyciągnął. I tak kilka razy. (Yu: Robił pranie ^^. Ja: -_-) W końcu podniósł go na wysokość swoich oczu i popatrzył na niego złym wzrokiem. Z kolei blondyn miał minę jakby mu właśnie powiedzieli, że ma wracać do Konohy. Stali tak, a raczej Kyuubi stał, a siedmiolatek wisiał, przez kilka sekund. Nagle Kitsune nie wytrzymał i wybuchł niekontrolowanym śmiechem.
->_< No i z czego rżysz głupi lisie?!
-Z ciebie =^.^=
Lis dalej chichrał się z Uzumakiego, następnie posadził, a raczej lekko rzucił na ziemię po czym ruszył w stronę ich obozowiska z miną psychopaty i mrucząc pod nosem, że „I tak wyszło na jego”. Ale to było nic!
Kilka dni po tym zdarzeniu zatrzymali się przy jakimś wodospadzie. Woda była cholernie lodowata. Pomimo chłodu w pobliżu było mnóstwo kolorowych roślin, a trawa była soczyście zielona. Był to naprawdę cudowny i niepowtarzalny widok, gdyby nie jeden mały fakt. A mianowicie osoba Kyuubiego no Kitsune. I tym razem bijuu miał dla swojego jinchuuriki jakże „miłą” niespodziankę. Lis kazał mu wejść do wody, a następnie pod wodospad, gdzie woda była jeszcze zimniejsza i tam medytować, by blondyn zapanował nad swoją chakrą itp.
-Powiedziałem właź!
-Mowy nie ma! – Blondynek kurczowo trzymał się drzewa. – W sopel lodu się zamienię!
-Daj spokój. Przeżyłeś tamto, przeżyjesz i to.
->_< Nie!
-Grrr...
Lis chwycił blondyna za nogi i zaczął ciągnąć. Ale nawet to nic nie dało, gdyż chłopak uparcie trzymał się roślinki ^^. W końcu lis się wkurzył, przywiązał niebieskookiego do owego drzewa liną i uśmiechnął  się tylko złowieszczo.
-O_o
-Hehe... Skoro tak się z tym drzewkiem związałeś to ta lina nie powinna ci robić różnicy =^.^=
-C-czekaj! Co ty chcesz zrobić?!
-Ja? Niiic...
Lis kłamał jak z nut. Po chwili uwolnił więcej swojej chakry i przyłożył „dłonie”/„łapy” (Yu: Wybrać sobie, które kto woli...) z chakry do podłoża. Z ziemi, tuż koło drzewa, którego tak zażarcie trzymał się Naruto wystrzeliły dwie ogromne łapy z chakry. Lis chwycił nimi drzewo i wyrwał je z ziemi wraz z korzeniami. (Yu: Niszczy krajobraz...) Kolejno wrzucił je do wody razem z chłopakiem. Prawie od razu dowiązał go i widząc jego niezadowoloną minę tylko się uśmiechnął i kazał usiąść pod lodowatym wodospadem i medytować. Znowu ostatecznie wyszło na jego. Chłopak chcąc, nie chcąc musiał to zrobić. Nie miał raczej innego wyjścia.

----- Koniec retrospekcji -----

Kiedy Kyuubi jako tako już się uspokoił, a atmosfera zelżała, Naruto uśmiechnął się lekko i postanowił przerwać tą niezręczną ciszę jaka zapanowała wokół nich.
-Wiesz, tak się zastanawiam...
-Hm...?
-Chodzi mik o to twoje imię. Trzeba ci jakieś wymyślić.
Emm... Skoro tak mówisz.
-Owszem ^^. Mam już nawet kilka pomysłów. Może Akumu?
-Nie. Jakieś takie dziwne.
-Hm... To może Rikei? - Lis pokręcił tylko przecząco głową i skrzywił się nieznacznie.
-Nie za bardzo lubię to imię.
-No to może... Souji>
Znowu zaprzeczenie. Uzumaki podał jeszcze kilka propozycji, ale Kitsune, żadna z nich nie odpowiadało. (Yu: Normalnie jak baba w ciąży.) W końcu blondyn już całkiem poddał się nie mając praktycznie żadnych nowych pomysłów.
-No to co u diabła będzie ci pasowało?
 -Nie wiem. Co myślisz o np. ... Shin? Albo Ichiro? O! Albo Shiki.
-O_O No... Nieźle... A nie lepiej w takim razie... Kurama? – Kitsune drgnął.
-Hmm... W sumie... Może być.
-Świetnie! Czyli ustalone! Kurama otou-sama. ^.^
-A... =O_O= Że jak?!
-No Kurama otou-sama ^.^ Przecież sam chciałeś.
Blondyn wyszczerzył się tylko do lisa, całkiem ignorując jego krzyki. W końcu sam zgodził się na to imię. Jednak bijuu nie o to chodziło. Nie imię jakie wybrali stanowiło problem dla futrzastego przyjaciela. Zszokował go bardziej zwrot jakim zwrócił się do niego lazurowooki i to z jakim uśmiechem i radością to powiedział. Ale tego niestety Uzumaki nie wiedział. W końcu Kyuubi znowu podniósł głos.
-Ciebie chyba głowa boli!
-No, w sumie troszkę... Ale to nic! Zaraz pewnie mi przejdzie ^.^.
-Argh! Nie o to mi chodzi!
-Nie? To o co?
-=_= Naru...
-Tak?
-Chodzi mi o to co dodałeś po imieniu...
-A! „Otou-sama” tak?
Kitsune pokiwał głową. Nie za bardzo wiedział jak się zachować i wyrazić. Nie chciał sprawić mu przykrości. Po prostu było to dla niego dziwne.
-Wiesz... rzecz w tym, że...
Nie mógł dokończyć. Nie wiedział jak. Nie wiedział w ogóle co mu powiedzieć. W końcu nie zrobił nic złego.
-„Że”?
-...
-Kyuu... Jeśli ci to przeszkadza i nie chcesz żebym tak mówił do ciebie, po prostu to powiedz. Nie obrażę się.
-Nie! To nie tak!
-Hmm...?
-Znaczy... To nie tak, że nie chce! Znaczy nie, nie chce! Znaczy chce! Yyy... To znaczy... Argh!
Blondyn uśmiechnął się tylko. Nie chciał mu przerywać. Domyślał się co demon chce powiedzieć, ale milczał. Z kolei lis całkiem już się zagubił. Pomimo, że był o setki lat starszy od tego dzieciaka, a on miał zaledwie 7 lat, to ten człowiek czasem zachowywał się tak, że lis nie mógł tego zrozumieć. Zdawało mu się wtedy jakby zamienili się rolami i to właśnie Kitsune był dzieckiem i nie wiedział co powiedzieć. Ten człowiek zadziwiał go na każdym kroku coraz bardziej. Lis wziął głęboki wdech i zaczął.
-Naruto... Chodzi o to, że nikt jeszcze nigdy tak do mnie nie mówił. Poza tym jestem demonem, a ty człowiekiem i ja nie jestem twoim ojcem tylko ktoś inny i...
-Dla mnie ty jesteś ojcem.
Chłopak przerwał mu z poważną miną, a swoimi słowami bardzo zdziwi dziewięcioogoniastego.
-O czym ty...?
-Po pierwsze: mój ojciec nie żyje. Po drugie: zostawił mnie samego, pozwalając żebym wychowywał się bez rodziny, opiekunów, przyjaciół. Zmarnował mi dzieciństwo powodując, że dorosłem psychicznie szybciej niż inne przeciętne dzieci. Za szybko. Pozwolił, żeby ludzie traktowali mnie jak śmiecia. Po trzecie: zapieczętował cię we mnie. Z jednej strony go za to nienawidzę, bo byłem traktowany jak potwór, a z drugiej chyba jestem mu wdzięczny, bo mogłem cię poznać. Jednak mimo to nigdy mu nie wybaczę tego co zrobił. Ja nie znam takiego słowa „ojciec” jak inni. Dla mnie przynajmniej, oznacza to osobę, która mnie wychowała i opiekowała się mną. Ciebie. I choć jesteś demonem, jesteś we mnie zapieczętowany i mogłeś mnie nienawidzić, nie zrobiłeś tego i to właśnie ty byłeś przy mnie gdy potrzebowałem pomocy. Wyciągnąłeś mnie z kłopotów, dawałeś rady, ratowałeś życie. Wszystkiego mnie nauczyłeś, choć nie musiałeś. Dla mnie to ty jesteś ojcem i zawsze będę cię za niego uważał. Jeśli nie chcesz nie będę cię oczywiście tak nazywał. No może wyjątkiem będą miejsca publiczne gdzie, jak ustaliliśmy wcześniej, oficjalnie grasz mojego rodziciela.
-Naruto... – Lis uśmiechnął się. – Wiesz co? Nie mam, naprawdę nic przeciwko, ale chyba wolałbym być takim ojcem-przyjacielem, więc...
-Jasne ^^. – Blondyn się ucieszył. – Będę cię nazywał Kurama i traktował jak takiego ojca na luzie, ale publicznie mówił otou-sama tak czy siak ^.^
-=^_^= Dobrze. Ale wiesz...
-Hmm...?
-Jeśli mam być szczery to kiedyś miałem naprawdę na imię „Kurama”. Ale to było dawno temu. – Ostatnie zdanie dodał pospiesznie widząc zdziwienie siedmiolatka.
-A...
-Kiedyś ci o tym opowiem.
-^.^ Obiecujesz?
-Tak. Ehh... Obiecuję. A teraz prześpij się jeszcze i odpocznij.
-Dobra Kurama... ^.^ A! Jeszcz coś!
-Co znowu? =_=
-Nazwisko!
-Nazwisko? O_O
-Tak. ^^ To też trzeba wymyślić.
-Może Kuroi?
-Świetnie! Pasuje idealnie! A...
-Co jeszcze?! >_<
-Trzeba mi jakieś fałszywe imię wymyślić...
-To ty idź spać, a ja pomyślę.
-Yhym...
Niebieskooki ziewnął tylko, pokiwał głową i położył się spać. Po chwili poczuł jak ktoś okrywa go kocem. Uśmiechnął się lekko i mruknął ciche dziękuję, prawie od razu zasypiając. Ta rozmowa naprawdę do zmęczyła. Oj i to bardzo.

CDN
***

Ja: Dobra. Imię dla Kyuu zostało wybrane. Za radę bardzo dziękuję tym osobom, które mi to doradziły. Jeszcze tylko jeden rozdział, o ile dobrze pamiętam, do pojawienia się naszego tajemniczego gościa.
Yu: Mamy wielką nadzieję, że nie zanudziliśmy was notką, którą A-chan napisała.
I: Yu... Bo źle to się dla ciebie skończy.
Yu: Nie wiem o czym mówisz.
Ja: To ja ci zaraz pokaże o czym on mówi... <rzuca w niego swoją demoniczna kosą>
Yu: o_O <robi unik i zwiewa>
Ja: <goni go>
I: Cóż... Skoro A-chan i Yu znowu gdzieś zniknęli, prawdopodobnie w celu kontynuowania swojej wczorajszej kłótni to najwidoczniej mi przypada pożegnanie was i przeproszenie za ten jakże nudny i usypiający rozdział. <upewnia się że A-chan go nie usłyszała> Tak więc wielkie Gomnasai. Pozdrawiam serdecznie, również w imieniu A-chan i Yu, którzy są teraz niestety niedysponowani <look na A-chan i Yu znokautowanych przez nieznajomego, czarnowłosego młodzieńca>. Z niecierpliwością czekamy na kolejne rozdziały na waszych blogach.
Ja: My jeszcze żyjemy! Nie skazuj nas na śmierć! <zostaje ponownie znokautowana przez owego chłopaka i ściągnięta z „wizji”>
I: Tak... Właśnie widzę. No nic... Dzisiaj nie informujemy o notce, bo A-chan musi się na jutro, na bardzo trudną kartkówkę porządnie nauczyć. Osoby, które nie zorientują się, że notka jest zostaną poinformowani jutro, bądź w ostateczności pojutrze. Za wszelki komentarze dziękujemy raz jeszcze, a za jakiekolwiek błędy również przepraszamy. Do następnej notki!


10 komentarzy:

  1. Thx:)Ooo...jaka ta notka była słodka!>3Kocham ją i co mówisz ,że nie wyszła!?Jest najlepsza pod słońcem^^Pozdrawiam ,Martini;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Pranie !! Ja też je zrobię ! Mizore: Tak się odpłacasz za wczoraj !? Ja cię zabiję ! S: M: Rozdział świetny, mam nadzieję, że Saspik też tak myśli . Jeśli nie to zajmę się nim tak jak wczoraj ! Ja się żegnam!Z uszanowianiem...Mizore I JA !!!P.S. Nie chcesz wiedzieć co się później stało z Saspikiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo... widzę, że moje słowa mają przebicie... chyba będę musiał cię częściej motywować do pisania następnych rozdziałów na RÓŻNE sposoby, ty już wiesz jakie xD No cóż... wiem co myślisz, Itachi i Yu to się przy mnie chowają nie ?Jeżeli tak nie myślisz, to sobie pogadamy na gg xD Rozdział nawet, nawet, przyznam, chociaż nie było w nim żadnej akcji i był przerażająco krótki, jednak jest... Pozdrawiam Wujaszek Sethuś Ps. Nie zapomniałem, o Tym, co ci obiecałem... To jest tylko chwilowo przełożone :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakaż ta notka była słodka! Po prostu cud, miód i orzeszki! Naruto jest taki słodki! xDZ niecierpliwością czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. O.O A-czan, to ni była średnia notka, ona była genialna! Retrospekcja mnie rozwaliła, szczególnie jak Kyuu... sorry, Kurama przywiązał Naru do drzewa :D Trzymaj tak dalej, i dodawaj notki szybciej, plis!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przesadzasz, A-chan. Notka wcale nie była aż taka zła. Co prawda nie mogę zaliczyć ją do "tych lepszych", ale...W każdym razie nawet mi się podobała. Naprawdę dobrze wyszedł Ci początek rozdziału - tak... realistycznie. Retrospekcja całkiem śmieszna. Skąd wiedziałam, że wybierzesz imię "Kurama"? ;p Naru pewnie będzie nazywał się "Tenshi" (zerknijmy na ramkę, w której został opisany...). Trochę zdziwiło mnie zmieszanie Kyuubiego, gdy Uzumaki nazwał go ojcem - w końcu zazwyczaj utrzymywał tą swoją maskę ironii i obojętności. I złośliwości. Spodobała mi się ta, jakże ludzka, reakcja. Nieźle Ci poszło opisywanie uczuć wewnętrznych - przynajmniej jeśli chodzi o Lisa. Tak - naprawdę nieźle.Hym... Jeszcze jedna nota. Nie umiem się doczekać ;)Mam nadzieję, że pytania na kartkówce miałaś łatwe. Z czego to było i jak Ci poszło?Załamię się. Nie mam weny nawet na pisanie głupich komentarzy! To chyba najkrótszy jaki dotychczas napisałam bezpośrednio pod notą...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha! Komentarz na pewno nie najkrótszy, jaki napisałaś ^^. Jestem pewna, że kiedyś, na początku był krótszy. A ten wcale taki krótki nie był. I cieszę się, że rozdział ci się jako tako podobał bo ja nie jestem z niego zadowolona ^^" (i chyba nigdy nie będę z żadnego... -_- poczucie dążenia do doskonałości czy jakoś tak...). Co do tej kartkówki to z biologii była i jakoś ją nawet dobrze napisałam.Ach... No i następnym razem może mnie tak nie chwal, że dobrze mi wyszła retrospekcja czy opisywanie uczuć bo się za bardzo napuszę i jakoś (która i tak jest niska) spadnie w dół ^^. Chciałam jeszcze skomentować trochę twoją wypowiedź, ale uznałam że dowiesz się w trakcie kolejnych notek . Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. W porządku, jak sobie chcesz (gdybyś teraz widziała mój szatański uśmiech, to natychmiast pożałowałabyś swoich słów! >D). Doprawdy, człowiek chce być miły (raz do roku) i od razu coś nie halo (tak jak z moim kumplem, który zapytał: "Hej, mała... Dobrze się czujesz? Może gorączka..? Zaczekaj, w plecaku mam tabletki..."). [W tej oto chwili następuje teatralne westchnięcie]. Skoro tak bardzo chcesz dążyć do doskonałości, to pod następną notką dam komentarz, w którym... możliwe, że Cię zaskoczę. Jak mi się nie zmieści to wyślę na maila (xD). Cóż - zobaczymy jak mi to wyjdzie. Wybacz mój jakże dziwny i nieskładny komentarz, ale - niestety - ostatnio mam huśtawkę nastrojów, ataki głupawki i Bóg jeden wie czego jeszcze. Możliwe, że to z powodu wolnego... albo czegoś innego. Już nie wiem.W każdym razie - powodzenia (nie stresuj się niczym, bo to źle wpływa na wenę i - za Chiny! - nie pisz na siłę. Uwierz mi - takie noty są najgorsze. Wiem ze swojego doświadczenia [taa... Ja pomieszałam dwa opowiadania z różnych blogów, ponabijałam byków ortograficznych, gramatyka była do bani i... wyszło takie "coś" nienadające się nawet na husteczkę do nosa].Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. damon.love@op.pl30 stycznia 2012 11:35

    U mnie "brzudki" neww:(http://live-is-just-a-game.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam serdecznie,Ciekawe bardzo opowiadanie, rewelacyjnie się czyta, podoba mi się w nim to, że Naruto uciekł z wioski już jako mały chłopiec i dogaduje się z Kyuubim, który uczy go wielu technik.Weny życzę i czekam na na następny rozdział.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń